Więc....nie umiem pisać jako takich opowiadań typu akcji bez dawania romansów lub tego typu...xD ogółem właśnie to miało być akcja z dodatkiem paringu InuKag i MirSan...a wyszło jak wyszło...mam nadzieje że fajnie ^^
_________________________________________________
Gdy dochodziła 8:40 dziewczyna wstała od biurka i zeszła na
dół do kuchni zjeść jeszcze coś przed wyjściem i zrobić bento.
- Nee-chan...wszystko dobrze ? - podszedł do niej Souta
pocierając oczy rękoma.
- Tak, a czemu pytasz ? -odwróciła się w jego stronę.
- Bo właśnie przypalają Ci się parówki... - mruknął
wskazując palcem na garne - poza tym, co sie stało że wczoraj tak nagle
wróciłaś ? - usiadł przy stole.
- Waaa....!! Boże.. - dziewczyna najszybciej jak mogła
wyłączyła gaz, a słysząc słowa brata znów trochę się zdołowała - Souta...nie
rozmawiajmy o tym... - szepnęła.
Chłopiec pokiwał głową nic nie mówiąc. Gdy ich dziadek i
mama wstali, oboje jedli śniadanie. Kagome praktycznie od razu wyszła, nie zwracając
uwagi na nic. Po chwili wróciła się, wbiegła do kuchni, chwyciła pojemnik z
lunchem i wybiegła z domu.
Szła powoli, zerknęła na świątynię, podeszła. Czarnowłosa
otworzyła drzwi od świątyni po czym weszła do niej. Oparła kolano o studnię i
nachyliła się nad nią.
~ Chyba lepiej wróce...~ - pomyślała.
Po tej myśli jak piorun, w głowie dziewczyny pojawił się
Inuyasha wraz z Kikyo. Wskrzeszona kapłanka, jej ukochany, Shinidama Chu oraz
jakieś drzewo. Inuyasha wraz z Kikyo byli przytuleni, a potem sie pocałowali.
W oczach dziewczyny zaczęły zbierać się łzy, a jej serce raz
pałało do miko ze wściekłości, a raz płakało z bólu, i tak w kółko. Młoda
kapłanka zniżyła głowę, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, która wpadła
do środka studni. Zdjęła kolano, i podeszła do drzwi. Na chwilę się obróciła i
spojrzała na studnię. Wyszła, zamknęła drzwi. Dziewczyna szła spokojnie, jednak
w nerwach i bólu. Gdy doszła do drzewa, przystanęła przy nim, podeszła bliżej i
dotknęła wgłębienia w korze.
- Goshinboku... - wymamrotała dziewczyna po czym oparła się
o drzewo i kucnęła - Inuyasha...minna... - powiedziała jeszcze ciszej po czym z
jej oczu zaczęły lecieć łzy.
~ Era Sengoku, Las w którym znajduje
się studnia ~
- Kagome... - mruknął srebrnowłosy patrząc w głąb studni.
Kaede zabroniła mu ruszać się z jej domu, póki nie dojdzie
do siebie. Mimo że nie wcześniejsze ataki nie były celne, lekko go skaleczyły,
a talizmany Miroku same w sobie go osłabiły. Jednak hanyo nie chciał tego
słuchać, wbrew sprzeciwom, gdy wszyscy wyszli, pobiegł do Lasu.
- Tak myślałem - mruknął maluch - wiedziałem że tu będziesz.
Hanyo odwrócił się instynktownie, za szybko. Złapał się za
bok który został lekko kontuzjowany.
- Shippo ?
- Mi też jej brakuje... - podszedł do Studni - myślisz że wróci
?
Złotooki w pierwszej chwili chciał przywalić lisiemu youkai,
za to że myśli że tęskni za dziewczyną. Jednak to była prawda, tęsknił, i to
mocno. Miał go uderzyć, żeby zaprzeczyć czegoś co jest pewne ? Czy żeby
wyładować się na nim, że nie potrafi wybrać między dwiema drogimi mu kobietami
?
Inuyasha przytaknął.
- Nie wiem...ale chce żeby wróciła... - szepnął.
- Mówiłeś coś ? - popatrzył na przyjaciela.
- Iie...nandemonai... - mruknął.
* * * * *
Następnego dnia rano, psi półdemon wyszedł znów z domu Kaede,
i skierował się w stronę Studni Zjadaczy Kości. Nie przespał tej nocy
spokojnie, więc wolał iść. Poprzedniego dnia siedział z Shippo do zmierzchu
przy Studni, z krótkimi odstępami na jedzenie lub innego typu rzeczy.
Gdy był dość blisko Studni wyczuł coś. Jego czuły węch
ponaglił srebrnowłosego w kierunku Studni, tak szybko jak na to mógł sobie na
to pozwolić. Jak zwykle, jego węch nie zwiódł i tym razem. Tego zapachu nigdy
nie pomyli, ten zapach nigdy mu sie nie znudzi, bo go kocha, tak jak tą osobę.
- Kago-
- Iie...nic się stało...wiem że kochasz Kikyo, nic nie
poradzę na to... - odgarnęła włosy i wstała ze studni.
- Kagome... - spuścił głowę w dół.
Nastała cisza. Oboje wyglądali jakby chcieli coś powiedzieć,
jednak nie mogli. Słowa te nie mogły przejść ani jemu ani jej przez gardło.
Po chwili Inuyasha zaczął biec w kierunku dziewczyny. Ta
stała, spokojna, lecz jej oczy szkliły się od łez. Nie minęła minuta gdy był
przy niej, przytulił ją. Mocno i czule.
- Kagome...gomennasai... - mruknął i przytulił ją jeszcze
mocniej - przepraszam że Cię zraniłem...ja...ja nie chciałem... - szepnął
przytulając ją.
- Daijobu... - uśmiechnęła się przez wąski strumyk łez. Również
przytuliła srebrnowłosego.
Odsunął się od dziewczyny o parę centymetrów i spojrzał na
nią.
- Skoro tak, to czemu płaczesz ? - uśmiechnął się delikatnie
- baka... - przysunął swoje usta do jej policzków, po czym scałował pojedyncze
łzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz