Grecja. Zbocze niedaleko Sanktuarium. ~
Na ziemi pojawił się sporych rozmiarów okrąg. Po gejzerze
światła zostałą niewielka wązka wiązka błyszczącego i ciepłego światła. Po
chwili krąg zniknął, a dziewczyna
podeszła do krawędzi urwiska i wpatrywała się w piękny krajobraz.
- Saori-san ? - brązowowłosy Japończyk spojrzał na nią.
- Zawsze jak mnie tutaj przenosisz nie mogę nacieszyć się
tym widokiem. Zapiera mi dech w piersi.
Chłopak uśmiechnął się opierając dłonie na biodrach.
- Musimy iść. - odparł przyglądając się fioletowym włosom
Japonki, które powiewały na wietrze. Lubił ten kolor.
Ciemnooka odwróciła się na pięcie i podbiegła do chłopaka.
Przyjrzała mu się uważnie.
- Nie musisz mieć na sobie zbroi cały czas. - uśmiechnęła
się.
- Mimo że to Sanktuarium, jako twój rycerz musze być czujny.
- rozczesał włosy lewą ręką, a po chwili jego rozczochrane włosy znów wróciły
do poprzedniej formy.
- Mój rycerz... - pomyślała.
Cicho zachichotała przysłaniając usta ręką. Jej oczy zaczęły
błyszczeć, śmiać się. Policzki chłopaka lekko się zaczerwieniły.
- Powiedziałem coś nie tak ? - podrapał się po policzku
spuszczając wzrok.
Fioletowowłosa pokręciła przecząco głową nadal się uśmiechając. Chwyciła go za rękę i
pociągnęła do przodu. Lekko sie zdziwił przez co nie stracił równowagi, jednak
zdołał ją szybko odzyskać. Gdyby Maria zobaczyła jak się wywala po lekkim
pociągnięciu, dostałby pożądne kazanie. Dziewczyna zostawiła go w tyle idąc
blisko krawędzi wzgórza i podziwiając krajobraz. Seiya szedł około 2-3 metry za
nią, bedąc w pogotowiu jakby coś się stało. Włosy dziewczyny były rozwiewane
przez powiew delikatnego wiatru, przez co wydawały się dłuższe niż w rzeczywistości.
Chłopak przyglądał się jej włosom nie ukrywając zdumienia. Pokonanie Złotego
Rycerza Wodnika, Sagi, zbliżyło ich w pewnym stopniu. Saori musiała teraz pogodzić
swoje dotychczasowe życie i życie jako reinkarnacją bogini Mądrości i
Sprawiedliwej Wojny.
* * * * *
Gdy dotarli do Domu Ateny, weszli do środka. Saori
przechodząc przez drzwi zaczęła emanować potężną Energią, a jej strój zmienił
się. Miała obecnie na sobie białą spódnice bez rękawów, złote berło oraz złoty
diadem na głowie. Brązowooki wchodząc do środka poczuł tą Energię, która w
jednym momencie wypełniła wielką powierzchnię Domu.
- Myślisz, że nadaję się na to ? - spytała siadając na tron
i bawiąc się kosmykiem włosów.
- Hmmm...szczerze, ja sam nie wiem na czym polega twoje
zadanie i czy się nadajesz na to...ale są Złoci Rycerze, którzy ci pomogą.! A
poza nimi masz jeszcze wielu innych rycerzy. - uśmiechnął się.
- A ty ? Będziesz mi pomagał ? - spojrzała na Japończyka zostawiając
kosmyk włosów.
- Mochiron. - wyszczerzył zęby i podszedł do niej. - Jako
Brązowy Rycerz Pegaza, obiecuję, że zawsze będę przy tobie, i będę cię chronił.
- mówiąc to zniżył ton głosu i uklęknął.
- S-Seiya...
Chłopak podniósł głowę i zobaczył na jej twarzy delikatny
róż. Wstał i podszedł do czarnookiej, pochylił się nad nią.
- Widzę, że Złoci Rycerze są zbędni. - usłyszeli donośny,
męski głos.
- A-Aiolia ?! - Seiya odwrócił się natychmiast i stanął po
prawej stronie Ateny, cały zaczerwieniony.
- Mogę wyjść. - zaśmiał się widząc ich reakcje. - Chciałem
tylko sprawdzić czy wszystko w porządku, Atena-sama...ale jak widzę, Rycerz
Pegaza nie odstępuję cię na krok. - mówiąc to spojrzał na coraz czerwieńszą
twarz nastolatka.
- Uruse. - burknął pod nosem odwracając wzrok.
Saori cicho się zaśmioała i potakująco pokiwała głową w
stronę Złotego Rycerza Lwa.
* * * * *
Zostali w Sanktuarium do późnych godzin, a wieczorem, wraz z
Aiolią zeszli na dół. Gdy dziewczyna wyprzedziła ich, Aiolia chwycił Seiye za
ramie.
- Mimo moich wypowiedzi...opiekuj się nią. Jesteś jej
niajbliżej. Najszybciej będziesz mógł zareagować w razie konieczności. Musi się
nauczyć panować nad mocą. - uśmiechnął się.
- Wiem...wiem...obiecuje. - odparł.
- Chłopaki, idziecie czy nie ? - krzyknęła.
Oboje spojrzeli na nią, potem na siebie i zaśmiali się.
Aiolia coś jeszcze szepnął mu do ucha, poczochrał jego włosy i popchnął w
stronę japonki.
- O czym rozmawialiście ? - spytała gdy Seiya podbiegł do
niej.
- A jak facet z facetem. - uśmiechnął się i otworzył
przejście. - Mówiłem, że przytyłaś ostatnium czasem i to duużo. - dodał.
- S-Seiya...anata... - dziewczyna naburmuszyła się i
odwróciła do Rycerza plecami . - Baka. - powiedziała krótko.
W jego głowie rozbrzmiały słowa Złotego Rycerza Lwa :
Opiekuj się nią i nie
złam jej serca, Seiya.