sobota, 20 sierpnia 2016

Dragon Ball - Rozmyślanie Goku

Gdzie ja jestem ? A tak, znowu tutaj. – mruknął.
Znowu w Niebie. Znowu zginąłem, ratując innych....
Jest tu pięknie, te kwiaty, ten spokój...
Jednak...chciałbym żyć w końcu jak człowiek.
Hah...dobre... żyć jak człowiek...
Kiedy człowiekiem nie jestem przecież.
To wtedy kim jestem ? Kosmitą ?
Odpowiedziała mu cisza.
Czy ja jestem kosmitą?  - spytał sam siebie.
Nie, ja jestem Saiyaninem.
Cokolwiek to znaczy. – dodał.
Wiem jednak, że znaczy to nic innego jak bardzo wolne starzenie się.
Od wiecznego życia różni się tym, że ja mogę zginąć i być w Niebie. Jak teraz.
Mogę przeżyć panujących, a nawet osoby, które jeszcze się nie narodziły.
Najgorsze, że mogę przeżyć własną żonę, dzieci, wnuki.
Czy to właśnie szczęście ? Przyglądanie się jak bliscy mego serca umierają ?
Życie z boku...unikanie ludzi, omijanie ich niczym ognia.
Nie widzę w tym nic szczęśliwego…
Uratowałem świat przed najeźdźcami z innych planet.
Mimo to, nie umiałem uratować moich przyjaciół, niewinnych istnień, które zginęły bez podstawnie.

Ludzkie życie jest takie kruche, krótkie, czasem monotonne...mimo wszystko, jeśli miałbym okazje to chciałbym nim żyć. - westchnął. ~

piątek, 5 sierpnia 2016

Seiya & Saori - Rycerz swojej Bogini

Grecja. Zbocze niedaleko Sanktuarium. ~
Na ziemi pojawił się sporych rozmiarów okrąg. Po gejzerze światła zostałą niewielka wązka wiązka błyszczącego i ciepłego światła. Po chwili  krąg zniknął, a dziewczyna podeszła do krawędzi urwiska i wpatrywała się w piękny krajobraz.
- Saori-san ? - brązowowłosy Japończyk spojrzał na nią.
- Zawsze jak mnie tutaj przenosisz nie mogę nacieszyć się tym widokiem. Zapiera mi dech w piersi.
Chłopak uśmiechnął się opierając dłonie na biodrach.
- Musimy iść. - odparł przyglądając się fioletowym włosom Japonki, które powiewały na wietrze. Lubił ten kolor.
Ciemnooka odwróciła się na pięcie i podbiegła do chłopaka. Przyjrzała mu się uważnie.
- Nie musisz mieć na sobie zbroi cały czas. - uśmiechnęła się.
- Mimo że to Sanktuarium, jako twój rycerz musze być czujny. - rozczesał włosy lewą ręką, a po chwili jego rozczochrane włosy znów wróciły do poprzedniej formy.
- Mój rycerz... - pomyślała.
Cicho zachichotała przysłaniając usta ręką. Jej oczy zaczęły błyszczeć, śmiać się. Policzki chłopaka lekko się zaczerwieniły.
- Powiedziałem coś nie tak ? - podrapał się po policzku spuszczając wzrok.
Fioletowowłosa pokręciła przecząco głową  nadal się uśmiechając. Chwyciła go za rękę i pociągnęła do przodu. Lekko sie zdziwił przez co nie stracił równowagi, jednak zdołał ją szybko odzyskać. Gdyby Maria zobaczyła jak się wywala po lekkim pociągnięciu, dostałby pożądne kazanie. Dziewczyna zostawiła go w tyle idąc blisko krawędzi wzgórza i podziwiając krajobraz. Seiya szedł około 2-3 metry za nią, bedąc w pogotowiu jakby coś się stało. Włosy dziewczyny były rozwiewane przez powiew delikatnego wiatru, przez co wydawały się dłuższe niż w rzeczywistości. Chłopak przyglądał się jej włosom nie ukrywając zdumienia. Pokonanie Złotego Rycerza Wodnika, Sagi, zbliżyło ich w pewnym stopniu. Saori musiała teraz pogodzić swoje dotychczasowe życie i życie jako reinkarnacją bogini Mądrości i Sprawiedliwej Wojny.
* * * * *
Gdy dotarli do Domu Ateny, weszli do środka. Saori przechodząc przez drzwi zaczęła emanować potężną Energią, a jej strój zmienił się. Miała obecnie na sobie białą spódnice bez rękawów, złote berło oraz złoty diadem na głowie. Brązowooki wchodząc do środka poczuł tą Energię, która w jednym momencie wypełniła wielką powierzchnię Domu.
- Myślisz, że nadaję się na to ? - spytała siadając na tron i bawiąc się kosmykiem włosów.
- Hmmm...szczerze, ja sam nie wiem na czym polega twoje zadanie i czy się nadajesz na to...ale są Złoci Rycerze, którzy ci pomogą.! A poza nimi masz jeszcze wielu innych rycerzy. - uśmiechnął się.
- A ty ? Będziesz mi pomagał ? - spojrzała na Japończyka zostawiając kosmyk włosów.
- Mochiron. - wyszczerzył zęby i podszedł do niej. - Jako Brązowy Rycerz Pegaza, obiecuję, że zawsze będę przy tobie, i będę cię chronił. - mówiąc to zniżył ton głosu i uklęknął.
- S-Seiya...
Chłopak podniósł głowę i zobaczył na jej twarzy delikatny róż. Wstał i podszedł do czarnookiej, pochylił się nad nią.
- Widzę, że Złoci Rycerze są zbędni. - usłyszeli donośny, męski głos.
- A-Aiolia ?! - Seiya odwrócił się natychmiast i stanął po prawej stronie Ateny, cały zaczerwieniony.
- Mogę wyjść. - zaśmiał się widząc ich reakcje. - Chciałem tylko sprawdzić czy wszystko w porządku, Atena-sama...ale jak widzę, Rycerz Pegaza nie odstępuję cię na krok. - mówiąc to spojrzał na coraz czerwieńszą twarz nastolatka.
- Uruse. - burknął pod nosem odwracając wzrok.
Saori cicho się zaśmioała i potakująco pokiwała głową w stronę Złotego Rycerza Lwa.
* * * * *
Zostali w Sanktuarium do późnych godzin, a wieczorem, wraz z Aiolią zeszli na dół. Gdy dziewczyna wyprzedziła ich, Aiolia chwycił Seiye za ramie.
- Mimo moich wypowiedzi...opiekuj się nią. Jesteś jej niajbliżej. Najszybciej będziesz mógł zareagować w razie konieczności. Musi się nauczyć panować nad mocą. - uśmiechnął się.
- Wiem...wiem...obiecuje. - odparł.
- Chłopaki, idziecie czy nie ? - krzyknęła.
Oboje spojrzeli na nią, potem na siebie i zaśmiali się. Aiolia coś jeszcze szepnął mu do ucha, poczochrał jego włosy i popchnął w stronę japonki.
- O czym rozmawialiście ? - spytała gdy Seiya podbiegł do niej.
- A jak facet z facetem. - uśmiechnął się i otworzył przejście. - Mówiłem, że przytyłaś ostatnium czasem i to duużo. - dodał.
- S-Seiya...anata... - dziewczyna naburmuszyła się i odwróciła do Rycerza plecami . - Baka. - powiedziała krótko.
W jego głowie rozbrzmiały słowa Złotego Rycerza Lwa :

Opiekuj się nią i nie złam jej serca, Seiya.