środa, 20 lipca 2016

One-Shot - Sonic nad jeziorem ??

One-shot z czegoś, co oglądałem za czasów Jetix'a xd ostatnio trudno złapać mi wenę, przez co mało piszę, a jak napiszę to nie wiem czy dobrze...co prawda zacząłem pisać jedno dłuższe opowiadanie i zobaczymy jak mi wyjdzie.
Co do notek w następnym miesiącu - też wstawię 2 one-shot'y, a teraz życzę miłego czytania ;)
___________________________________________________________________
Ziemia. Posiadłość Thorndyke.~
Słońce paliło od samego rana. Niebieski jeż leżał na gałęzi drzewa. Wysoka roślina dawała sporą ochronę, a lekki powiew wiatru ochłodę. Po chwili podbiegł pod drzewo 12-latek z ręcznikiem na ramieniu.
- Sonic, chcesz się ochłodzić ? – zaczął chłopak spoglądając w koronę drzewa.
- A co proponujesz ?? – odparł jeż, zeskakując z drzewa.
- Dziś taki skwar...więc Ella postanowiła zabrać nas nad jezioro. – gdy zobaczył minę przyjaciela od razu dodał. – Wiem że nie umiesz pływać, ale niedaleko tam jest las no i nie musisz pływać, jest dość długi pomost, a wiatr wieje od jeziora, więc będzie chłodno.
Jeż przyglądał się Chris’owi z lekkim zaniepokojeniem.
- Co prawda od jeziora wiatr jest silniejszy, jednak czy warto... – pomyślał.
* * * * *
- Nie wierzę, że się zgodziłem...a w sumie nie wierzę, że dałem się tu zaciągnąć.. – mruknął zgryźliwie Hedgehog1 jadąc samochodem w kierunku jeziora znajdującego się za miastem.
- Nie narzekaj Sonic. Chris pokazywał nam zdjęcia, jest ta cudownie. – odparła uśmiechnięta Amy, która wyglądała przez okno.
- Amy ma rację, może przełamiesz swój strach. – zaśmiał się lis.
Sonic mruknął coś jeszcze pod nosem i spojrzał na oknem, przyglądając się jak budynki zaczynają znikać.
* * * * *
Po 30 minutach auto zatrzymało się. Kiedy wszyscy wysiedli ujrzeli małą polanę z wysokimi drzewami, a w oddali wielkie jezioro. Gdy minęli lasek i doszli w końcu na miejsce, nawet Sonic lekko się uśmiechnął widząc tak czyste jezioro. Teraz nie odczuwał już takiego skwaru, czuć było silniejszy powiew niż na drzewie w posiadłości, a drzewa dawały dodatkowy chłód i cień.
Amy, Creamy, Cheese, Tails oraz Chris szybko się przebrali i wbiegli do wody. Ella rozłożyła dwa duże koce na trawie, posmarowała się olejkiem do opalania i położyła. Co jakiś czas zerkała w stronę reszty.
Kiedy pozostali się bawili w wodzie, Sonic położył się na niskiej gałęzi drzewa.
Po jakimś czasie, rudowłosy wyszedł z wody i podbiegł do niego.
- Jednak nie przyłączysz się do nas, Sonic ? – uśmiechnął się kiedy ten czekał na niego.
- Nie lubimy się z wodą... – odparł. – Nie chciałem jechać by nie psuć wam zabawy.
- Zepsułbyś gdybyś nie przyjechał. Może jednak spróbujesz ? – zachęcił go, kierując wzrok na lisa, królika i różowego jeża, którzy w tym momencie siedzieli do pasa w wodzie i rozmawiali.
Niebieski jeż spojrzał na przyjaciela i w końcu przytaknął na jego propozycję.
* * * * *
Po południu Słońce przysłoniły chmury, przez co zrobiło się chłodniej. Ella postanowiła zabrać wszystkich powrotem do posiadłości. Niektórzy mimo wszystko cieszyli się z powrotu, jednak większość wolała zostać.
Gdy dojechali do domu, każdy zajął się tym co robił. Ella poszła do kuchni przygotować obiad. Amy i Creamy pomagali jej. Tails postanowił, że pogrzebie w Tornado, by je usprawnić.
Natomiast Sonic chcąc wbiec na swoje ulubione miejsce, został zatrzymany przez nastolatka.
- Coś nie tak ? – spojrzał przez ramię jeż.
- Chciałem ci podziękować. – odparł. – Za to że pojechałeś i że spędziliśmy wspólnie czas. – uśmiechnął się.
- Hah, było całkiem fajnie. – mruknął drapiąc się po głowie. Chłopak pokiwał głową i usiadł pod drzewem.
- Widzisz, tak naprawdę to ja chciałem jechać. Chciałem żebyśmy spędzili trochę czasu razem. Sam widzisz, każdy robi to w czym dobrze się czuję, a kiedy jest szkoła to nie mamy zbyt czasu na takie wyjazdy, plus Eggman. A kiedy zbierzecie Szmaragdy Chaosu to wrócicie do domu...chciałbym żebyście dobrze wspominali czas na Ziemi.
Hedgehog usiadł obok chłopaka.
- Nie będziemy żałować ani minuty tutaj. Ja na pewno nie, inni pewnie myślą to samo, więc nie przejmuj się tym tak. – spojrzał na niego szturchając w rękę by ten na niego też spojrzał. – Poza tym...twoje wakacje jeszcze trwają...więc możemy jeszcze się gdzieś wybrać. Kiedy tylko chcesz, nawet nad tą plażę co dziś. – uśmiechnął się.
- Sonic.. – szepnął rudowłosy, a po chwili również uśmiechnął się do przyjaciela. – Ale następnym razem nie każ się tak długo namawiać. – dodał po chwili i roześmiał się. ~
_________________________________________________________

Hedgehog1 – jest to swojego rodzaju nazwisko Sonic’a, tak jak Amy Rose the Hedgehog czy Tails Prower the Fox (tak przynajmniej ja sądzę)

wtorek, 5 lipca 2016

Mermaid Forest - Yuta & Mana - Arigato, Yuta. ~

Yo. Na początek wakacji opowiadanie nie zbyt pasuje, ale te które mam to wszystkie mają taki nastrój xd ^ ^" oparte jest na dość starym anime Mermaid Forest/Mermaid Saga, gorąco polecam. Co do wrzucania one-shot'ów przez wakacje, to będę robił to 2 razy w miesiącu tak jak było w maju i czerwcu. A teraz życzę miłej lektury ~ ;)
_______________________________________________________
Japonia, Kanał Kii. ~
- Yuta, po co chcesz popłynąć do Honsiu ?
- Nie do Honsiu, tylko do jednej z wysp nie daleko. – uśmiechnął się, jednak po chwili spoważniał. - Niedługo zbliża się rocznica śmierci mojego przyjaciela...chciałem odwiedzić jego grób.
Dziewczyna pokiwała głową i odwróciła głowę w stronę znikającego lądu Sikoku. W ten dzień było słonecznie, wiatr praktycznie nie wiał, czasem na tafli wody widać było cień rzucany przez chmurę. Mana zanurzyła dłoń w wodzie.
* * * * *
Po około 20 minutach dotarli do brzegów wyspy, leżącej nie daleko Honsiu. Yuta przybił do nie wielkiej, drewnianej przystani. Była dziurawa, a deski drewna wyglądały jakby miały złamać się przy najmniejszym powiewie wiatru.
- Sądzisz, że nie zawali się pod nami...? – wyjąkała dziewczyna patrząc na pomost, gdy chłopak cumował łódź.
- No nie powiem...parę lat ma, ale nie bój się. – brązowowłosy uśmiechnął się podając dziewczynie rękę, gdy on już stał na pomoście. Ciemnowłosa niepewnie chwyciła dłoń chłopaka, a po chwili stała na pomoście. – Widzisz ? Mówiłem. – puścił jej dłoń i zaczął iść w głąb wyspy.
Niebieskooka popatrzyła na morze, a po chwili ruszyła za brązowowłosym. Po niedługim czasie doszli do polany, na której rosła trawa i piękne, czerwono-złote kwiaty. Granatowo włosa uśmiechnęła się szeroko i wyprzedziła prowadzącego do tej pory kompana biegnąc w stronę, gdzie rosły kwiaty.
- Jakie piękne kwiaty.. – wyszeptała.
- Ludzie mówią, że to ,,kwiaty Amaterasu”. Kwitną tylko w lato, przy słonecznej pogodzie. – uśmiechnął się dochodząc do niej.
- Nigdy takich nie widziałam...nawet na tam gdzie mieszkałam. – w oczach dziewczyny odbijały się kwitnące kwiaty.
- Jeśli tu poczekasz, to zaraz wróce. Nagrobek jest nie daleko, trochę w głąb polany. Tylko nie oddalaj się nigdzie, dobrze ?
- Wakatta. – przystawiła twarz do kwiatu i wciągnęła zapach. Chłopak nic nie mówiąc odszedł. – Te kwiaty nie tylko pięknie wyglądają ale i cudownie pachną... – dziewczyna zerwała jeden kwiat i podeszła do drzewa znajdującego się parę kroków od kwiatów. Usiadła pod zielonymi liśćmi, wąchając co jakiś czas kwiat i spoglądając na niebo.
* * * * *
- To już tyle lat minęło, Hiroki... – przykląkł przy grobie. Po modlitwie chłopak powyrywał trawę, która zakrywała grób, urwał kilka kwiatów i położył na grobie. Przez chwilę wspominał swojego przyjaciela, po czym uśmiechnął się, odwrócił się i ruszył.
* * * * *
Dziewczyna widząc nadchodzącego chłopaka uśmiechnęła się i pomachała jemu. Brązowowłosy podbiegło niej i usiadł obok Many.
- Yuta...ile lat temu umarł twój przyjaciel ?
- Jakieś 30 lat temu...może 31... – odparł wpatrując się w niebo. – Nazywał się Hiroki, miał 20 lat. Jego rodzice prowadzili sklep, pomagał im. Był ambitnym chłopakiem.
- Rozumiem... – zerknęła na chłopaka. – Jak już tak siedzimy...może opowiesz mi o sobie ? O mnie wiesz praktycznie wszystko, a ja o tobie nie wiele. – bawiła się kwiatem.
- Hmmm....no to, zjadłem mięso syreny gdy miałem jakieś 20 parę lat, czyli jakieś 477 lat temu. Przez cały czas jak żyje, zajmowałem się różnymi zawodami. Oczywiście najczęściej związane były z rybami, bo tym się zajmowałem przed zostaniem Nieśmiertelnym.
- A jeśli byś znowu stał się śmiertelny...to...czy byś nie umarł od razu...? – jej głos zadrżał, położyła kwiat na kolonach, a włosy opadły na twarz.
- Trudno mi powiedzieć...ale jak wiesz, to chyba niemożliwe bym mógł znowu być normalny. – zastanowił się chwilę.
- Bo ja nie chcę byś umarł...chcę żebyś był przy mnie... – wyłkała.
Brązowooki opuścił głowę i spojrzał na granatowo włosą. Na jej ubranie spadały łzy, które po chwili wsiąkały w materiał i zostawiały kropki. Nieśmiertelny chwycił ją za dłoń. Niebieskooka podniosła głowę, a ten włożył za ucho włosy, które spadły na twarz dziewczyny.
- Nie zamierzam cię zostawić, Mana. Pierwszy raz przez te 477 lat spotkałem kogoś, kogo mogę obdarzyć uczuciami na dłużej niż parę dni czy tygodni. Dziewczyny, a raczej kobiety, w których wcześniej się zakochiwałem...sama wiesz, jak się kończyło, bo ci opowiadałem. Ale teraz jest inaczej, też jesteś Nieśmiertelna. – uśmiechnął się. – To nie jest dobre życie...umierasz, a po paru godzinach wstajesz jak gdyby nic się nie stało...ale mimo wszystko to życie jest nasze i musimy je dobrze wykorzystać. Będę przy tobie, tak długo jak będziesz tego chciała, a teraz nie płacz. – palcem lewej ręki wytarł łzę płynącą po jej policzku i uśmiechnął się.

- Arigato, Yuta. – dziewczyna szybko przetarła łzy, uśmiechnęła się i wtuliła w chłopaka. ~