sobota, 12 kwietnia 2014

LoLu - Jesteś moją miłością ~ (cz.2)

Niestety nie wiem czemu kolor się zmienił...bardzo przepraszam za nieudogodnienia w czytaniu, jeśli ma to wpływ D:
_______________________________________________
Gdy Taurus odwrócił się, inny Jaszczuroczłek zaatakował Byka od tyłu, a ten padł na ziemię, a po chwili zniknął. Potwór kierował się w stronę Lucy atakując ją, a ta nie miała czasu otworzyć kolejnej bramy.
Dziewczyna potknęła się i upadła, a potwór postanowił użyć swojej mocy i przybrać moce oraz wygląd Natsu.
- Teraz mam szansę... - mruknęła dziewczyna wstając i chwytając za klucz do bramy Skorpiona. Jednak gdy stwór to zobaczył wyrwał Lucy wszystkie klucze jakie miała przy sobie. Teraz jedyne co mogła zrobić to uciec...
- Karyuu no Hookoo.! - Jaszczuroczłek po wypowiedzeniu zaklęcia, skierował twarz na Lucy po czym zaczął ziać smoczym ogniem.
- C-Co do cholery...? - dziewczyna patrzyła jak wiązka ognia leci wprost na nią, była sparaliżowana. Jednak nagle poczuła czyjś dotyk, a potem ciepło tej osoby. Była zbyt sparaliżowana by coś powiedzieć. Gdy kurz opadł ujrzała swojego ,,wybawcę". Był to Gwiezdny Duch Lwa, Loki.
- Hmm...to naprawdę miłe uczucie, ratować kogoś takiego jak ty, wiesz o tym Lucy ? - uśmiechnął się ciemno włosy chłopak - czyżby bariera między człowiekiem, a duchem uległa całkowitemu rozpadowi, dzięki naszemu uczuciu ? - chłopak postanowił ją na ziemi.
- O czym ty mówisz, głuptasie...? - dziewczyna zarumieniła się delikatnie stając na ziemi i prostując.
Chłopak uśmiechnął się i spojrzał na Jaszczuroczłeka, który wyglądał jak Natsu. Zmierzył go wzrokiem.
- Cofnij się Lucy, długo to nie potrwa. - spojrzał na dziewczynę katem oka, stając przed nią. Loki wyciągnął rękę przed siebie, przed którą pojawił się magiczny krąg z którego wyłoniła się twarz lwa, zrobiona ze światła - Regurusu Inpakuto.! - krzyknął chłopak kierując głowę lwa w stronę potwora.
Gdy potwór oberwał padł przybierając swoją prawdziwą postać, a chłopak odwrócił się do dziewczyny.
- Jak mi poszło ? -  uśmiechnął się poprawiając okulary.
- Widać, że jesteś jednym z najsilniejszych Gwiezdnych Duchów Zodiaku. - uśmiechnęła się Lucy.
Po tych słowach chłopak zaczął się śmiać, jednak śmiech szybko przeobraził się w niepokój i strach. To uczucie pojawiło się u chłopaka gdy zobaczył blondynkę leżącą na ziemi, nieprzytomną. Loki wziął Lucy na ręce po czym skierował się w stronę miasta. Po drodze dziewczyna zaczęła się budzić. Jednak czując ciepło swojego przyjaciela, wtuliła się w niego i ponownie zamknęła oczy, tym razem zasypiając. Gdy Loki dobiegł do miasta, zarezerwował pokój. Wszedł do niego i położył dziewczynę na łóżku, a sam przybrał formę człowieka. Siedział przy niej dość długo, mijała prawie 4 godzina od kiedy przybył do świata ludzi, aby ocalić ukochaną. Czarno oki poszedł do łazienki wziąść prysznic, mimo długiego przebywania w tym świecie, nadal miał pełno siły. Po paru minutach wyszedł owinięty ręcznikiem w pasie.
~ Godzinę później... ~
Gdy czas nadal mijał, a dziewczyna nadal się nie obudziła, chłopak zaczął mieć myśli różnego typu. Po godzinie dziewczyna w końcu otworzyła oczy, a pierwszą rzeczą, którą ujrzała był Loki, siedzący przy niej.
- D-Dlaczego jesteś w samym ręczniku...?! - wydarła się dziewczyna, rozglądają dookoła.
- U-Uspokój się... - zaśmiał się cicho chłopak próbując ją uspokoić.
Gdy dziewczyna się uspokoiła, Loki opowiedział jej co się stało.
- Mhmm...pewnie znów to był skutek wezwania paru Duchów Zodiaku w tak krótkim przedziale czasowym. Dziękuję, za opiekę. - uśmiechnęła sie do chłopaka.
- Możliwe. Nie ma za co, jesteś w końcu moją właścicielką, i w sumie nie tylko właścicielką, ale również jesteś moją miłością... - chłopak usiadł na łóżku na którym siedziała Lucy.

Blond włosa zarumieniła się lekko, a gdy otworzyła usta by odpowiedzieć chłopakowi, ten pocałował ją. Dziewczyna mimo wielkiego zdziwienia, odwzajemniła pocałunek chłopaka. ~ 

LoLu - Jesteś moją miłością ~ (cz.1)

Najszybciej napisane przeze mnie opowiadanie xD zaledwie w dwa dni, jestem dumny z siebie *-* xD a teraz życzę miłego czytania :D
________________________________________________
Fiore. Magnolia. ~
Jak zwykle z gildii magów Fairy Tail było słychać wrzaski, jednak dzisiejszego dnia było dość cicho i spokojnie, może powodem tego, był fakt że Natsu i Gray nie byli w formie po ostatnich misjach i zostali w domu Lucy, by odpocząć. Lucy nie zbyt była zachwycona faktem, że musiała ich zostawić samych w swoim domu.
-Erza...nie mogli iść do siebie ? - spytała podirytowana blondynka, dziewczynę idącą obok niej.
- Lucy, nic się nie stanie. Nie musisz się o nic bać - uspakajała ją szkarłatno włosa dziewczyna - wiedząc jaka ich kara spotka... - uśmiechnęła się.
- P-Przerażasz mnie czasem, Erza... - blond włosa zaśmiała się drapiąc po policzku.
~ Erza zawsze jest taka spokojna i opanowana..chciałabym też być taka... ~ - pomyślała.
Gdy dziewczęta przechodziły przez centrum Magnolii, postanowiły skorzystać i zajść do sklepów, po jedzenie i ogółem się rozejrzeć. Widać było, że takie ,,babskie" wyjścia były potrzebne i Lucy i Erzie, po wszystkich stresujących i wyczerpujących misjach.
Gdy weszły do gildii, każdy zajmował się tym co lubił tu robić, jedyną osobą, która przywitała dziewczyny była Mirajane.
Lucy pomimo zmęczenia podeszła do tablicy ze zleceniami dla magów, by popatrzeć czy jest jakieś interesujące zadanie.
- Lucy nie dawno wróciliśmy z misji, a ty już patrzysz na nową ? - Erza zaśmiała się podchodząc do blondynki.
- Mmm..chciałabym spróbować sama na misji, zobaczyć jak mi pójdzie. Pierwszą misję miałam z Natsu i Happy.
- Achh...rozumiem... - westchnęła cicho Titania - masz rację, skoro nie ma Natsu i Gray'a też coś wybiorę.
Blondynka delikatnie uśmiechnęła się do szkarłatno włosej i skierowała oczy na zlecenia. Gdy zaczęła myśleć że nic ciekawego nie ma, natknęła się na pewne zlecenie, dość proste i za dużą sumę.
Następnego poranka wyruszyła w drogę. Było to zlecenie, można powiedzieć, prościutkie, ale pozory mogły mylić. Trzeba było pokonać parę potworów, które kręciły się w okolicy miasta Clover.
* * * * *
Gdy Lucy dojechała do Clover zapadał powoli wieczór, więc postanowiła zatrzymać się na noc i odpocząć po podróży. Znalazła tani hotel i dobrymi warunkami do spędzenia nocy.
~ Następnego dnia ~
Lucy wstała wcześnie rano. Gdy skierowała się ku łazience by wziąść kąpiel, zastała za drzwiami niespotykanego gościa, był nim Loki, Gwiezdny Duch Lwa.
- Loki... - wymamrotała na wpółprzytomna dziewczyna - zaraz...co ty tu robisz ?! - krzyknęła dziewczyna.
- Pomyślałem żeby ci pomóc lub zrobić śniadanie. - zaśmiał się patrząc na wyraz twarzy dziewczyny.
- Umm...nie jesteś moim sługą, tylko przyjacielem, prawda ? - dziewczyna uśmiechnęła się i wyjęła Klucz Lwa - Wymuszone Zamknięcie Bramy.
Po tych słowach Loki zniknął, a dziewczyna zamknęła drzwi i poszła się umyć.
* * * * *
Po przyjemnej kąpieli dziewczyna była gotowa do wyruszenia na misję.
- Łatwa robota, nie sądzę by dużo mi to zajęło. - szła uśmiechnięta dziewczyna.
Dziewczyna nie musiała iść długo, aby dojść do lasu. Gdy już do niego weszła, zaczęła szukać Jaszczuroczłeków, które miała zlikwidować.
Gdy blond włosa dziewczyna szła coraz bardziej w głąb lasu coraz większe ciarki przechodziły jej po plecach. Wiał lekko, zimny wiatr. Nagle, zupełnie znikąd przed jej twarzą pojawił się jeden z potworów. Dziewczyna wystraszyła się i zaczęła krzyczeć. Chciała zacząć ze złością bić pięściami stwora, jednak spostrzegła, że przed jej oczami stoi jeden z jej przyjaciół, Elfman.
~ Elfman ? Co on tu robi..? Przecież jest na misjii... ~ - pomyślała dziewczyna.
Gdy przyjrzała się uważniej zobaczyła że to tylko imitacja. Przypomniała sobie, że Jaszczuroczłeki, pokryte ciemnozielonymi, kolczastymi łuskami potrafią naśladować przeciwnika, a także inną osobę. Zdezorientowana dziewczyna nie wiedziała co ma robić, nie wiedziała czy to naprawdę potwór czy Elfman. Jednak Jaszczuroczłek postanowił nie tracić czasu i od razu zaatakował wystraszoną Lucy. Jednak Lucy widząc ,,Elfmana" który agresywnie rusza w jej stronę postanawia walczyć. Dziewczyna chwyciła za klucze.
- Otwórzcie się.! Drzwi do złotego Byka.! Taurus.! - krzyknęła dziewczyna, po czym utworzył się magiczny krąg, z którego wyłonił się byk o umięśnionej postawie, z toporem na plecach.
- Lucy, twoje ciało jak zwykle wygląda pięknie, chciałbym go dotknąć... - powiedział byk, który pojawił się przed dziewczyną mierząc wzrokiem jej ciało.
- Im bardziej rosnę w siłę tym bardziej jesteś zboczony... - złapała się za głowę blondynka - pomińmy to, Taurus atakuj.!
Byk uśmiechnął się do dziewczyny, po czym chwycił za topór i skierował się w stronę Jaszczuroczłeków.
- Rampage.! - Taurus wyskoczył w powietrze po czym wylądował tuż przed potworami uderzając potężnie o ziemię swoim toporem, który wywołał falę lecących kamieni na przeciwników.
Inne jaszczuroczłeki nie zdążyły użyć swojej zdolności przez co, Taurus dość szybko je wykończył.
- Świetnie Taurus, jeszcze jeden.! - uśmiechnęła sie wołając do Gwiezdnego Ducha.
 Jednak Jaszczuroczłek, który podawał się za Elfmana, miał również jego moce,  więc walka była wyrównana. Stwór użył Magii Przejęcia. Taurus dostawał poważne obrażenia od ataków Jaszczuroczłeka, jednak Gwiezdny Duch nie miał zamiaru poddać się tak łatwo i używając swojego toporu walczył nadal.
Walka była zacięta, Lucy wyciągnęła swój bat i próbowała unieruchomić nim Jaszczuroczłeka, jednak walka między nim a Taurus'em była zbyt szybko, by dziewczyna mogła nadążyć, więc czekała w pogotowiu. Dłuższą chwilę później Jaszczuroczłek padł na ziemię, i wyczerpany przybrał swoją prawdziwą postać.
- Udało się Taurus.! - krzyknęła uradowana dziewczyna.
Nie spodziewała się jednak, że to nie koniec...