poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Two Guardians - Miłość, Magia i Walka. ~ (cz.2)

Leżąc na łóżku myślała o dzisiejszym dniu. O tym czego dowiedziała się na swój temat, na temat wszechświata, na temat Kaito...
Dwa tygodnie później...
Młoda Japonka przez kolejne dni, po szkole trenowała z Kaito swoje moce. Przez ten czas, bardzo zbliżyła się do chłopaka. Poziom jej zaklęć rósł szybciej niż ten by się spodziewał. Jednak mimo dobrego humoru, w jego głowie nie było tak wesoło.
Po skończonym treningu, oboje zeszli na chwilę do biblioteki, po czym wyszli z budynku szkoły. Jasnooka spojrzała na chłopaka i poczuła coś dziwnego.
- Wszystko w porządku, Kaito ?
- Tak, tak. Wybacz, zamyśliłem się. - podrapał się po włosach i zerknął na nią.
- Nie kłam, widzę, że coś nie gra. A w sumie, czuję to. To trochę jakbym czuła twój niepokój o coś... - odparła ściszając głos, kiedy obok nich przechodziły dziewczyny z klasy.
- Echhh...Strażniczka panująca nad elementem wody może mieć takie zdolności, są jednak ograniczone. Nazywają to Czuciem Aury. - uśmiechnął się, tym razem był to prawdziwy uśmiech. Po chwili jednak spoważniał. - Martwię się faktem, że Xander nadal gdzieś jest na Ziemi i chcę dodać do swojej kolekcji kolejną moc planety. Na Ziemi dużo osób nie wie o istnieniu Strażników i innych rzeczy, ale to i tak poważna sprawa.
- Co w sumie się stanie, jeśli ją zabierze ?
- Zwyczajnym ludziom - nic poważnego, natomiast tobie czy samej planecie może się coś stać. Dla Strażników utrata Energii planety to poważna sprawa. Po utracie może nas coś boleć, jakby wbijano w nas igły czy coś w tym stylu. W najgorszym przypadku możemy stracić swoje moce albo nawet zginąć.
- Zginąć...? - powtórzyła niedowierzając.
- W skrajnych przypadkach tak. Na szczęście, na razie nikomu nic takiego się nie stało. Jednak póki on jest na wolności, każdy może być zagrożony.
Nic nie odpowiedziała. Szła po prostu dalej. Zielonooki był lekko zdziwiony, że nie zareagowała jakoś specjalnie na to, jednak dogonił ją by iść ramię w ramię. Po kilku sekundach chłopak usłyszał dziwny świst, a zaraz po tym poczuł silną energię, która nie należała ani do niej ani do niego. Szybkim ruchem chwycił ją w pasie i odskoczył.
- No, no, a podobno ludzie z Senrei są dobrzy tylko w sprawach dotyczących sztuki, a nie w walkach. - Kaito od razu podniósł głowę do góry.
- Xander.! - warknął.
- Chyba nie spodziewałeś się, że daruje tobie i tej smarkuli ? - parsknął śmiechem.
- Chikara: Kitsune.!
Obłok kurzu po uderzeniu kuli ognia zniknął przez transformację chłopaka. Kiedy ogień wokół niego opadł, znowu miał na sobie kimono, a w ręku od razu dzierżył miecz z błyskawic. Czarnowłosy wzbił się pędem w niebo niczym błyskawica i zaatakował wroga.
- Aquarius.! - ciało dziewczyny zostało zamknięte w bańce wody, która po chwili pękła ukazując jej strażniczą formę. Wzniosła się w niebo, ponad walczących mężczyzn i zaczęła mówić coś pod nosem. Kiedy kończyła mówić, chłopak oberwał do czarownika zaklęciem. - Kaito.!! - krzyknęła, a chłopak szybkim susem oddalił się od niego na większą odległość. Złączyła ręce i wycelowała w ziemię. - Magiczny Gejzer.! - z jej palców wystrzeliła cienka wiązka wody, która doleciała do czerwonookiego, a po chwili znikła.
- To wszystko ? Nawet nie poczułem tego gejzeru. - wyszczerzył zęby, przedziwnie uśmiechając się do niej. Po jego słowach dziwny dźwięk, przykuł jego uwagę i spojrzał w dół. Wielki słup wody zmierzał ku niemu. Odleciał kawałek dalej, jednak strumień wody skierował się ponownie ku niemu, a po krótkim czasie, nie mając gdzie uciec, został przyciśnięty do muru siłą gejzeru. - Ghh...ty mała...zapłacisz mi za to...kolejny raz krzyżujesz mi plany.
- Uwierz, nauczyłam się więcej. Wodny Bicz.! - wiązka wody uformowała się w długi bicz. Kiedy ta zamachnęła się by go użyć, poczuła jak zaczyna piec ją skóra. - C-Co się dzieje..? - jej wodny twór zniknął, a skrzydła przestały się ruszać, przez co zaczęła tracić na wysokości.
- Podoba ci się moje zaklęcie, Wzrok Kobry ? - wymruczał spod nosa, przecierając ręką twarz. - Skuteczne, prawda ?
- Ayano.!! - krzyknął chłopak, po czym zaczął nurkować, by ją dosięgnąć. - Cholera...nie dogonię jej... - warknął widząc coraz bardziej oddalającą się niebieskooką.  - Użycz mi swojej potęgi i pojaw się przede mną. Jako pan twój, a ty jako Opiekun mój, spełnij me żądanie. Natsu.!
Na ziemi zaczął unosić się dym, a dziewczyna będąc blisko podłoża, ocknęła się i zaczęła krzyczeć. Po chwili poczuła jak zaczyna zwalniać, a kiedy leżała na ziemi, zobaczyła pięknego, majestatycznego lisa jasnej maści. Zaraz po tym na ziemi stanął Kaito.
- To twój Opiekun ? - spojrzała jak lis podchodzi do chłopaka.
- Yhm. - pokiwał głową. - Ale teraz to mało ważne. - warknął patrząc na Xander'a. - Dasz radę, Ayano ?
- Tak łatwo mnie nie załatwi. - potrząsnęła skrzydłami, unosząc się.
- Mam pomysł. Musisz zmaterializować swojego Opiekuna, tak jak ja to zrobiłem. Wiem, że nie ćwiczyliśmy tego, ale to jest potrzebne do tego co chce zrobić. Wierzę w ciebie.
- Postaram się. - dziewczyna zamknęła oczy, a szmaragdooki stworzył wokół nich barierę. - N-Nie mogę...nic nie czuję... - szepnęła opadając na ziemię.
- Nie poddawaj się. Jestem z tobą. - uśmiechnął się i położył dłoń na jej ramieniu. - Musisz do niego dotrzeć, musisz go usłyszeć.
Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.
- Przybywaj Smoku strzegący Wschodu. Sprowadź na mych wrogów swój gniew, zalej ich falami oceanów. Stań przede mną i przestrasz wrogów, Seiryuu.!!
Po słowach młodej Strażniczki, kilka centymetrów od niej powstał słup wody, który wydrążył dziurę w barierze. Z rwącej pionowo wody zaczęły wydostawać się łapy pokryte jakby skórą. Przeszywający ryk spowodował rozproszenie się słupa, który ochlapał pobliski teren. Oczom całej trójki ukazał się potężnych rozmiarów smok o niebiesko-zielonych łuskach, mieniących się od kropel wody.
- Wooo...jednak to coś większego niż jaszczurka, jak mówiłaś.
- Niesamowite... - szepnęła.
- Teraz, kiedy już go sprowadziłaś, spróbuj wydać jemu jakieś polecenie, telepatycznie.
Skinęła głową i skierowała wzrok z chłopaka na Opiekuna. Kilka sekund później, stworzenie szybkim ruchem okrążyło Xander'a, a będąc za jego plecami, uderzył go ogonem.
- Udało się.!
- I czas na wielki finał. Opiekunowie wzmacniają naszą moc, oraz sami posiadają duże zasoby energii. Istnieje stare zaklęcie, do którego jest potrzebnych minimum dwóch Strażników i ich Opiekunowie. - ciemnowłosy zaczął szeptać coś do ucha dziewczyny, a kiedy skończył, przyjrzał się jej uważnie. - Dasz radę ?
- Możesz liczyć na moją pomoc. - odparła.
Kiedy Xander podnosił się z ziemi po silnym uderzeniu spojrzał z jeszcze większą nienawiścią do dwójki nastolatków. Chcąc to szybko zakończyć, wypowiedział zaklęcie pod nosem, po czym ruszył w ich stronę. Został jednak powstrzymany przez obu Opiekunów.
- Żywioł żywiołowi nie równy, tak jak ja nie jestem równy Tobie. Kiedy żywioły współgrają, tworzą idealną harmonię, więc weźmy z nich przykład. Wykorzystując  mądrość Natury, która włada w sposób absolutny potęgą świata, powstrzymajmy tego, który zagraża tej harmonii...Komety Żywiołów.!!
Ich ciała zostały otoczone przez jasną aurę, a obaj Opiekunowie zmienili się w jasne, kuliste pociski.
- To koniec Xander.! - krzyknął Kaito.
Pociski podzieliły się na pół, tworząc cztery kule, reprezentujące wodę, ogień, ziemię oraz powietrze, po czym trafiły czerwonookiego, który krzyknął z bólu. Gdy dym po uderzeniach opadł, mężczyzny nie było, natomiast były skrawki czarno-czerwonego ubioru, który miał na sobie.
Kitsune i Seiryuu zniknęli, a chwilę później, Ayano zaczęła kiwać się na boki. W ostatniej chwili została złapana przez zielonookiego, który sam będąc u kresu sił, padł na kolana.
Strój obojga wrócił do normalności.
* * * * *
Po około dwóch godzinach, dziewczyna ocknęła się, będąc w swoim pokoju.
- Gdzie ja jestem ?! - krzyknęła zdezorientowana, podnosząc się z łóżka.
- U siebie w domu. - odparł spokojnym tonem chłopak siedzący na jej krześle. - Twoich rodziców nadal nie ma, całe szczęście.
- Ughh...masz rację... - szepnęła spokojniejsza. Odkryła się i zobaczyła, że jest ubrana w koszulę, którą zakłada na noc. - C-Czy ty mnie przebrałeś...?
- Ettooo.... - wymruczał drapiąc się po głowie. - A jak się czujesz ??
- Nie zmieniaj tematu.! - rzuciła w niego poduszką. - Widziałeś...? - mruknęła, a jej policzki przyozdobił róż.
- M-Mój Opiekun mi pomógł...mimo wszystko musiałem zerkać, lisy zazwyczaj nie wkładają ubrań na nieprzytomną osobę...ale patrzyłem tylko tyle, ile było konieczne. - odparł trzymając poduszkę w rękach.
- To ma zostać tylko między nami. Inaczej skorzystam z tego co mnie nauczyłeś w trochę inny sposób... - odparła, trzymając głowę spuszczoną w dół.
Nastała niezręczna cisza...
- Wiesz, zawsze dla odwetu możesz mnie rozebrać. - uśmiechnął się, unikając zegarka, którym rzuciła Ayano, kiedy ten kończył mówić. - Żartowałem tylko. - dodał szybko, zanim zdążyła znaleźć coś jeszcze do rzucenia w niego.
- Moo...baka. - fuknęła. - W ogóle, co stało się z Xander'em ? Sądzisz, że pozbyliśmy się go na dobre ? - spojrzała na niego.
- Szczerze...nie wiem. Jeśli go pokonaliśmy, Energia, którą zabrał innym planetom, powinna wrócić. Jednak nie wiemy czy wróciła, a póki co jesteśmy oboje zbyt słabi by użyć zaklęcia teleportacji.  Jeśli nie zginął, nadal będzie chciał zagarnąć Energię Ziemi. - mruknął zerkając w stronę okna.
- Czyli walka nadal trwa...
- Pamiętaj, Strażnikiem zostaje się na całe życie. - uśmiechnął się.
Oboje spojrzeli na siebie, uśmiechając się. Kaito usiadł obok niej na łóżku. Blondynka nie mogąc oderwać się od jego  jasnych, błyszczących oczu, wpatrywała się w nie cały czas. Chciała zagłębić się w nie jeszcze bardziej i nim się spostrzegła, ich usta złączyły się w pocałunku. Nie oddalając się od siebie ani o centymetr, nie przerywając czynności, był to znak dla chłopaka, że ona czuje to samo. Lekkim naciskiem położył dziewczynę na łóżko, nie przerywając odwzajemniania jej oznak czułości.
Po chwili usłyszeli jak drzwi na dole otwierają się, a do środka ktoś wchodzi.
- Ayano...oo..mamy gościa. - usłyszeli kobiecy głos.
- Może to ten chłopak, który ją odprowadza ostatnio. - dodał męski głos.
Strażnicy odskoczyli od siebie jak poparzeni, cali zaczerwienieni. Ayano szybkim ruchem chwyciła bieliznę i spodenki, a Kaito stanął twarzą do drzwi. Słysząc nadchodzące kroki, oboje robili się coraz bardziej nerwowi.
- Skarbie, może się uczą, nie przeszkadzajmy.
- A-Ale...to moja córeczka.! - odparł z oburzeniem mężczyzna, jednak dał odprowadzić się żonie na parter domu, do kuchni.
W pokoju dało się jeszcze słyszeć oburzenie mężczyzny, który argumentował, że chciał zobaczyć się z ukochanym dzieckiem. Jednak kobieta wolała, by ten pomógł jej przy kolacji. Nastała cisza w całym domu, a w pokoju nastolatki atmosfera była przepełniona czymś dziwnym. Sama nie wiedziała co stało się przed chwilą. Nie wiedziała, że może tak dać się ponieś chwili i uczuciu.
- Słuch-
Zaczęli w tym samym momencie. Parsknęli śmiechem ze swoich reakcjach. Oboje czerwoni na twarzach, ale szczęśliwi.
- Może nie mów swoim rodzicom o tym. Wydaje mi się, że twój tata by mnie zabił i używając zaklęć nie dałbym rady.
- Masz rację. Z troskliwym ojcem lepiej nie zadzierać, nawet kiedy władasz ogniem. - zaśmiała się.
Schodząc na dół domu, rozmawiali o szkole i o ,,dodatkowych zajęciach". Matka dziewczyny bardzo nalegała, by ten został z nimi i zjadł kolację. Zdania tego nie podzielał starszy mężczyzna, jednak piorunujący wzrok żony sprawił, że ojciec Ayano cicho obierał warzywa, mówiąc coś pod nosem.
Czarnowłosy nie mogąc się wykręcić, przystanął na zaproszenie od kobiety i wraz z niebieskooką usiedli przy stole w kuchni, gdy jej rodzice kończyli przygotowywać jedzenie.
- Sądzisz, że jeśli on to przeżył, zdołam go pokonać ? Jestem Strażniczką Ziemi, więc to mój obowiązek. - szepnęła.
- Sama nie dasz rady, ale ze mną istnieje szansa, że pokonamy go. - wyszczerzył zęby. - Poza tym, tak będzie ciekawiej. - dodał.
Blond włosa przyjrzała się chłopakowi uważnie, po czym z uśmiechem skinęła głową. 

czwartek, 6 kwietnia 2017

Two Guardians - Miłość, Magia i Walka. ~ (cz.1)

Tym razem, dumnie przedstawiam, moją własną pracę, z własną historią oraz postaciami :D
________________________________________________________________
Wybrzeża wyspy Hokkaido. Japonia.
Młoda dziewczyna szła brzegiem plaży. Słoneczny dzień sprawiał, że plaża była zapełniona ludźmi. Deszczowy poranek i chłodna noc, sprawiło, że nad wodą przyjemnie spędzało się czas. Rodzice z małymi dziećmi bawili się odbijając piłkę lub ucząc je dopiero pływać. Blondynka trzymała w prawej ręce swoje buty.
- Dawno nie było takiej pogody. - uśmiechnęła się, przysłaniając oczy przed blaskiem Słońca. Woda obmywała jej nogi z piasku, dodając przy tym uczucie lekkiego chłodu. Dziewczyna ujrzała w oddali jak coś błyszczy się przy skałach, więc postanowiła podejść bliżej i przyjrzeć się temu. Kiedy podeszła, okazało się, że na skałach znajdował się osad, który błyszczał gdy padały na niego promienie słoneczne.
Nagle usłyszała krzyk jakiejś kobiety, a po chwili piasek obok niej uniósł się w górę. Dziewczyna szybkim ruchem odwróciła się w stronę skały i zasłoniła twarz, kuląc się. Kiedy otworzyła oczy, zobaczyła coś na kształt wielkiej tarczy. Podniosła się, a za jej plecami znajdował się chłopak o kruczoczarnych włosach.
- Jesteś cała ? - spytał, odwracając głowę w jej kierunku.
- Mmm...tak.. - odparła niepewnie.
- To dobrze, uciekaj stąd. Ja się tym zajmę.
- Ale...
- Uciekaj.! - krzyknął po czym osłonił ją przed kolejnym ciosem, przypominającym lawinę kamieni.
- Ayano.! - słysząc swoje imię, odwróciła głowę.
- Mamo, tato.! - dziewczyna podbiegła do nich.
- Jak ja nie lubię kiedy ludzie tak się drą... - warknął mężczyzna zawieszony nad plażą, po czym cisnął kilka ognistych kul w stronę uciekających w popłochu ludzi.
Dziewczyna po chwili namysłu postanowiła wrócić. Jednak poczuła uścisk na swoim ramieniu.
- Gdzie ty idziesz ? To niebezpieczne. - rzekł zdumiony ojciec, który sam chciał szybko uciekać.
- Ten chłopak mnie uratował. Nie mogę bezczynnie stać i się przyglądać, a co gorsza uciec jak tchórz. - mocnym ruchem wyrwała rękę z uścisku ojca i pobiegła w stronę chłopaka.
Gdy była już nie daleko, mężczyzna uśmiechnął się i cisnął kulę ognia w jej stronę. Odruchowo zamknęła oczy i wystawiła prawą dłoń na przód, jakby chciała się obronić.
- Ayano.!!
Kiedy piasek opadł dziewczyna stała w tym samym miejscu, w nienaruszonym stanie.
- Hmm...a więc to nie jest zwyczajna, bezbronna dziewczyna. - mruknął pod nosem. - Zdołała zatrzymać moje zaklęcie tak prosto... - dodał.
Czarnowłosy skoczył ku dziewczynie.
- Co ty wyprawiasz ?! Mówiłem, że masz uciekać.! Tutaj jest niebezpiecznie. - warknął.
- Skoro tak, to co ty tu robisz ?
- Matko, trafiła mi sie jakaś ciekawska księżniczka... - westchnął.
- Umiem sama zadbać o siebie. - fuknęła na niego. - Poza tym, kim wy jesteście ? To jakiś pokaz pirotechniczny ?
- Dla twojej informacji, on jest zły, chce zawładnąć całym Wszechświatem. A teraz jak możesz, to spadaj. - burknął.
- Chcę ci pomóc. - odparła. - Uważaj.!
Popchnęła chłopaka, a ognista kula trafiła prosto przed nią. Siła wybuchu odrzuciła ją do tyłu. Jej rodzice szybko podbiegli do niej, a lewitujący mężczyzna wygenerował kolejną kulę i cisnął w nich. Kiedy czarnowłosy zdołał oprzytomnieć wiedział, że nie zdąży na czas. Nagle z dłoni dziewczyny zaczęły wydobywać się iskry światła, a po kilku sekundach całe jej ciało zostało objęte błyszczącym światłem i uniesione w górę. Wszyscy zaskoczeni patrzyli na jasną otoczkę wokół jej ciała, tylko jasnowłosy mężczyzna patrzył zirytowany.
- Taka potężna energia... - szepnął, po czym szybko stworzył ogromnych rozmiarów ognistą kulę i wycelował w nią.
Jednak nie zdążył. Po chwili światło zniknęło, a po dziewczynie nie było widać żadnego śladu wcześniejszych obrażeń.
- Jesteś czarodziejką ? - rzekł zdziwiony chłopak kiedy podbiegł do niej.
- Jaką czarodz-
W tym momencie spojrzała na swój strój. Z jej krótkich spodenek i bluzki na ramiączkach nie zostało nic. Zamiast tego, miała na sobie jasnoniebieską spódniczkę z elementami żółtego koloru. Z tyłu spódniczka była dłuższa, a jej koniec wpadał w odcień czerwieni. Długie, blond włosy były rozpuszczone. Jednak to co najbardziej ją zdziwiło, to skrzydła mieniące się na żółto-fioletowy kolor. 
-A-Ale...czarodziejki istnieją tylko w bajkach...to fikcyjne stworzenia... - mruknęła zszokowana, oglądając swój strój i skrzydła.
- Czyli nie istniejesz ? - uśmiechnął się. - Pomóż mi lepiej, jak tak bardzo chcesz. Rzuć jakieś zaklęcie, ja go zajmę czymś.
- Jak ja nie wiem jak. - odparła.
- Skup się. Odciągnę go, a wtedy użyj swojej mocy. Pewnie jak byłaś mała to oglądałaś bajki czy coś. Wyobraź to sobie i z wizualizuj.
Ona tylko pokiwała głową, po czym chłopak rzucił we wroga czymś na kształt boomerangu. Ayano wzięła głęboki wdech, po czym poczuła jak zaczyna wzlatywać coraz wyżej.
- W porządku Ayano. Skup się. Pomyślmy, jakieś zaklęcie...Cięcie Wiatru.! - krzyknęła.
Zero efektu.
- Ej, księżniczko, pośpiesz się tam. - krzyknął chłopak słysząc jak dziewczyna coś wykrzykuje.
- Aghhh...dobra, skoro jesteśmy na plaży, to może coś z wodą. - zastanowiła się chwilę po czym wyprostowane ręce skierowała na przeciwnika. - Strzała Neptuna.!
Przed jej rękoma ukształtował się wodny pierścień, z którego wyleciały trzy strzały powstałe z wody, trafiając bezpośrednio w brązowowłosego mężczyznę.
- Dwóch na jednego. Ciekawie. - warknął. - Jeszcze się spotkamy i nie liczcie na podobny wynik. - dodał, po czym zniknął tak szybko, jak się pojawił.
Dziewczyna podleciała do jasnookiego. Ten zręcznie obrócił kilka razy boomerang, który zaraz zniknął.
- Jak na kogoś kto nie istnieje, masz dobrego cela. - Ayano cicho fuknęła. - Wybacz, księżniczko. Na mnie już pora, mam nadzieję, że niedługo się spotkamy. - zasalutował w jej kierunku, po czym zniknął.
Po chwili dziewczyna wróciła do swojej poprzedniej postaci.
* * * * *
Wracając do domu z rodzicami, wypytywała ich o to co się stało, czy wiedzieli, że ma takie moce. Ci jednak nie rozumieli o co dokładnie chodzi córce, mieli jakby zamazane wspomnienia z tego czasu.
Przez resztę dnia, Ayano nie poruszała tematu dotyczącego magicznych mocy, a próby ponownej przemiany spłonęły na panewce.
Dwa dni później...
Kiedy klasa weszła do sali lekcyjnej i wygodnie się rozsiadła nauczyciel oznajmił, że dojdzie nowy uczeń. Ayano nie szczególnie zainteresowana, zaczęła rysować w zeszycie siebie ze skrzydłami, kiedy pozostali z klasy zaczęli rozmawiać z innymi i snuć przypuszczenia  kto to może być. Gdy usłyszeli jak ktoś otwiera drzwi, wszyscy ucichli, a ona zerknęła kątem oka. Dziewczyna po kilku sekundach tępo spojrzała, kiedy ujrzała wysokiego, przystojnego chłopaka o pięknych zielonych oczach i czarnych niczym węgiel włosach. Przyglądając się jemu, chłopak lekko uśmiechnął się, po czym na powitanie zasalutował.
- Ohayo, hime-sama.
Blondynka lekko zaczerwieniła się na twarzy, a osoby siedzące w klasie wybuchły śmiechem. Po tym jak nauczyciel uciszył klasę, chłopak ponownie zabrał głos.
- Nazywam się Stones Kaito. Pochodzę z Wielkiej Brytanii. Mam nadzieję, że dogadamy się przez okres mojego pobytu. - na koniec ukłonił się nisko, po czym ponownym uśmiechem, oszołomił wszystkie dziewczyny w klasie.
- Kaito jest uczniem z wymiany. Zostanie tutaj najprawdopodobniej do końca semestru, ale może to ulec zmianie. Teraz, proszę żebyś usiadł tam. - wychowawca wskazał miejsce obok jasnowłosej.
* * * * *
Po skończonej lekcji wszyscy opuścili salę i poszli do szkolnej kafejki na lunch, a w sali zostali Ayano i Kaito.
- Śledzisz mnie ?
- Wiesz co...to mnie obraża. - odparł. - Poza tym nie jestem tutaj dla ciebie. Musze rozprawić się z Xander'em.
- Kim ?
- To był ten mężczyzna, który wtedy atakował. - wyjaśnił.
- Właśnie, co do tamtego dnia. Kim ty jesteś ? O co mu chodziło ? Co z moją transformacją ?
- Oi, oi, dziewczyno. Masz strasznie dużo pytań. - skomentował.
- Cóż...zaatakował mnie na plaży jakiś facet, który latał, później miałam skrzydła i nikt praktycznie tego nie pamięta. Fakt, to zdarza się każdemu, codziennie. - odparła podirytowana.
- Echh.... po lekcjach. Bądź na dachu szkoły. - popatrzył na nią poważnie.
* * * * *
Po dwóch godzinach, dziewczyna skończyła lekcje i omijając innych uczniów wbiegła na dach budynku. Od rozmowy z chłopakiem, ten nie pojawił się na lekcjach. Będąc na dachu rozejrzała się wokół, szukając go.
- Wystawił mnie... - mruknęła.
- Kto niby księżniczko ? - usłyszała zza pleców.
- Kyaa.!! - krzyknęła. - Nie strasz mnie i nie mów tak do mnie, wiesz jak mam na imię. - spojrzała zdenerwowana.
- Hai, hai. - uśmiechnął się i zeskoczył do niej. - A więc, mam ci odpowiedzieć na twoje pytania ? - pokiwała głową przyglądając się czarnowłosemu. - Mattaku...jesteś upierdliwa..a więc, prócz wymiaru w którym znajdujemy się obecnie, istnieją inne wymiary. Są one magiczne. - usiadł na podłodze, a Ayano po chwili usiadła naprzeciwko niego. Na ziemi zaczął nakreślać jakiś symbol, a po chwili pojawił się trójwymiarowy obraz. - To zaklęcie nazywa się Strumień Wiedzy. Potrafi zobrazować i podać informacje, które w danym momencie chcesz. Wracając do głównego wątku. Każda planeta ma swoich Strażników. Zazwyczaj po ukończeniu specjalnych szkół, uzyskuje się to miano. Strażnicy mają za zadanie chronić swoją planetę, jej magiczną energię.
- Jesteś Strażnikiem ? - wtrąciła się w wyjaśnienia chłopaka.
- Mhmm...tylko bardziej zaawansowanym niż ty. Ja wychowałem się wiedząc o tym wszystkim, a ty dowiedziałaś się o tym kilka dni temu. Aby obudzić w sobie magiczną moc, musisz w obliczu ryzyka i niebezpieczeństwa wykazać się odwagą.
- Wtedy jak Xander wycelował kolejne kule w moim kierunku, chciałam ochronić rodziców. Bez względu na cenę.
- O tym mowa. W ten sposób twoja uśpiona moc miała szansę się przebudzić, kiedy w obliczu zagrożenia pomyślałaś o innych, a nie o sobie. Poza tym, każdy z nas otrzymuje Opiekuna. Symbole Opiekunów pojawiają się w różnych miejscach na ciele. Najczęściej to ręce, dłonie. Ty masz na wewnętrznej stronie dłoni, prawda ?
Ayano zerknęła na swoje dłonie i zobaczyła połyskujące linie na prawej dłoni.
- To przypomina trochę...jaszczurkę... - cicho westchnęła. Ten tylko cicho zaśmiał się na jej zawiedzioną minę.
- Mówiłaś, że późniejsze próby zmiany nic nie dały. Widzisz, zmiana nie zawsze jest łatwa na początku. Czasami trzeba ogromnego skupienia, a czasami jakiegoś hasła na które twoja moc się obudzi, uwolni. Skup się na tym symbolu. Spróbuj się przemienić. - wstał i odsunął się kawałek. Blondynka wzięła głęboki wdech. W głowie miała obraz siebie ze skrzydłami. - Wymyśl sobie jakieś hasło, może będzie ci łatwiej wtedy.
Ponownie zaczerpnęła powietrza i wypuściła je. Skupiona cały czas na symbolu, zacisnęła dłonie w pięści.
- Aquarius.! - krzyknęła.
Po tym słowie, z zaciśniętej ręki zaczęło wydostawać się jasne światło. Jej ciało zostało objęte światłem, a ta czuła jak jej włosy zaczynają odrywać się od pleców i falować w powietrzu. Powoli zaczęła unosić się w powietrzu. Chłopak lekko uniósł brwi, jednak milczał. Ciało dziewczyny emanowało silną energią, którą chłopak czuł wyraźnie. Chwilę potem, światło rozbłysło mocniej, a kiedy zniknęło, Ayano unosiła się nad podłożem.
- Udało mi się.! - uśmiechnęła się szeroko i zaczęła robić kółka w powietrzu, okrążając Kaito.
- Świetnie. A teraz... - chłopak nabrał powietrza, wypuścił je z płuc, a po chwili zamiast spodni, luźnej koszulki i rozpiętej koszuli miał na sobie luźno założone kimono. - Ken.! - po tym krótkim słowie w jego dłoni pojawił się miecz zrodzony z błyskawic. Szczególną uwagę dziewczyny przykuła para białych uszu na jego głowie oraz puszysty ogon. - Pokaż co umiesz. - skoczył ku niej, jednak ta wzbiła się szybko wyżej. - Wzbicie się na większą wysokość dużo ci nie da. Mimo wszystko też umiem latać. Zaatakuj mnie.!
- A-Ale jak...wtedy to był przypadek... - mruknęła.
- Zaatakowałaś wtedy elementem wody, skup się. - odparł. - Cięcie Błyskawic.! - kiedy machnął kilka razy mieczem, wydostały się z niego pojedyncze smugi energii, które leciały prosto na dziewczynę. Jasnowłosa skrzyżowała ręce i zamknęła oczy.  - O to chodzi. Używaj magii. - uśmiechnął się.
Ayano otworzyła powoli oczy słysząc słowa Kaito.
- Ta tarcza...hmm...jak chcesz. - dziewczyna zrobiła kilka kółek nad chłopakiem, po czym zatrzymała się będąc nad jego głową. - Wodna Klatka.!
* * * * *
Po trzech godzinach trenowania, Ayano padła na ziemie ze zmęczenia. Jej forma Strażniczki zniknęła i miała na sobie zwykłe, szkolne ciuchy. Ciemnowłosy też wrócił do swoich normalnych ubrań.
- Dobrze ci poszło jak na pierwszy raz.  - uśmiechnął się i wyciągnął ku niej dłoń.
- Dzięki za dziś. Było męcząco, ale całkiem fajnie. Towarzystwo też nie najgorsze. - chwyciła jego rękę, podniosła się i poprawiła spódniczkę.
- To sie cieszę. Może...odprowadzę cię, późno się zrobiło.
- Czyżbyś się martwił ? - spojrzała podejrzanie. - Czy po prostu chcesz wiedzieć gdzie mieszkam ?
- Baka. - mruknął, jednak kiedy ta ruszyła, zaczął iść za nią.
Po kilku minutach doszli do domu, w którym mieszkała.
-  To jesteśmy umówieni na jutrzejszy trening ?
- Pewnie. Ale jutro już tak łatwo ci nie pójdzie. Koniec taryfy ulgowej. - wyszczerzył chytrze zęby.
- Uważaj, bo się przestraszę... - zaśmiała się. Wchodząc do domu, pomachała chłopakowi na pożegnanie, a kiedy zniknęła za drzwiami, ten ruszył spod jej domu.
* * * * *
Blond włosa siedziała u siebie w pokoju. Porozmawiała trochę z rodzicami, jednak kiedy ci chcieli wiedzieć więcej na temat młodego chłopaka, którego widzieli przez okno, dziewczyna wymyśliła wymówkę i poszła do swojego pokoju.
Leżąc na łóżku myślała o dzisiejszym dniu. O tym czego dowiedziała się na swój temat, na temat wszechświata, na temat Kaito...
________________________________
Cześć 2 pojawi sie najprawdopodobniej w tym tygodniu jeszcze ;)

EDIT : ze względu, że zaliczyło moje wyświetlenia, których było 10, wstawiam ponownie.