sobota, 24 grudnia 2016

One-Shot : Munto - Wesołych Świąt ~

Ziemia. Japonia. ~
Od upadku Niebios do Niższego Świata minęło pół roku. Yumemi przez dłuższy czas już nie widziała Munto, a kiedy pytała się o to królewskiej medium, Panny Ryuely, odpowiadała jej tylko, że jest na pewnej misji. Ta odpowiedź mimo wszystko nie satysfakcjonowała dziewczyny.
Święta były już tuż za pasem. Biały puch sypał od rana z nieba. Niebiańskie Istoty nie były przyzwyczajone do śniegu, jednak nie znosili tego źle. Zielonooka siedziała na lekcji wpatrując się w powoli opadające płatki śniegu. Przez upadek Niebios, mogła widzieć niebo tak jak każdy inny. Była szczęśliwa.
* * * * *
Po skończonych lekcjach, wracała wraz z Ichiko i Suzume do domu.
Pożegnała się z dziewczynami na skrzyżowania i szła dalej sama. Nagle usłyszała czyjeś kroki za sobą. Odwróciła lekko głowę chcąc ujrzeć kątem oka profil osoby idącej za nią.
- Yo, Yumemi. - usłyszała męski głos. Szybkim ruchem głowy odwróciła się i ujrzała wyższą od siebie osobę z czerwonymi, rozczochranymi włosami.
- Munto.! - uśmiechnęła się szeroko i wbiegła w niego.
Chłopak trochę się zdziwił, jednak takie przywitanie jak najbardziej go ucieszyło. Objął blondynkę. Po krótkiej chwili spytał.
- Może pójdziemy już ? Nie chcę byś się przeziębiła.
Dziewczyna pokiwała głową i złapała go za rękę. Zaczęła kierować się do swojego domu. Cieszyła się.
* * * * *
Po kilku minutach doszli do mieszkania dziewczyny. Oczywiście wszyscy byli zdziwieni widokiem wysokiego młodego mężczyzny o czerwonych włosach, mimo opowieści Yumemi, widzieli go po raz pierwszy.
Munto szybko nawiązał kontakt z jej młodszym bratem, Chikarą. Kiedy król Niebiańskich Istot spędzał z nim czas, Yumemi pomagała swojej mamie w kuchni przygotowując kolację.
- Miałaś rację, Yumemi-chan. Jest naprawdę miły. - rzekła kobieta.
Zielonooka pokiwała głową i z uśmiechem skierowała się do pokoju swojego brata. Kiedy Chikara dowiedział się, że zaraz leci jego ulubiona bajka, zbiegł po schodach i włączył telewizor. Schodząc na parter, złote oczy młodego króla zastygły na czterech podwieszonych do sufitu gałązkach ozdobionych czerwoną kokardą.
- Oi, Yumemi. CO to jest ? - spytał wskazując placem, gdy byli na parterze.
- Chodzi o jemiołę ? To taka roślinka. To tradycja świąteczna. Kiedy dwie osoby stoją pod jemiołą całują się. Na przykład mama mnie wczoraj pocałowała w czoło. Albo dzisiaj rano, droczyłam się z Chikarą. - zaśmiała się kończąc.
- Dziwny ten zwyczaj... - mruknął. - Nie możecie tego robić w święta bez tej jemioły ??
- To tylko taki świąteczny zwyczaj. - uśmiechnęła się.
- Czyli... - zastanowił się chwilę, po czym chwycił zielonooką za rękę i zrobił kilka kroków w bok. Yumemi spojrzała lekko zdziwiona. Chłopak zrobił się na twarzy lekko czerwony. - W takim razie, mogę cię pocałować ? - spytał, wpatrując się swoimi błyszczącymi oczami w jej.
- Etto... - szepnęła zakłopotana. Jej policzki również ozdobił lekki róż.
Oboje poczuli na sobie wzrok domowników i speszyli się jeszcze mocniej.
* * * * *
Kiedy na niebie pojawił się Księżyc, Munto z Yumemi postanowili pójść na spacer.
- Munto. - zaczęła. - Co to była za misja na której byłeś ??
- Tak myślałem, że o to spytasz. - westchnął. - Jak Niebiosa spadły na ziemię, kilka państw się tym zainteresowało. Jako król, byłem zmuszony wyjaśnić wszystko.
- Sokka... - odparła.
Na jej nos spadł płatek śniegu, po chwili kolejny.
- Yumemi...
- Nan-
Zanim skończyła słowo, jej usta i złotookiego zetknęły się ze sobą. Lekko zrumieniła się, jednak nie zaprotestowała. Po chwili Munto odsunął swoją twarz od jej.
- Podobno ludzie mówią życzenia w takie noce. Gdy niebo jest pełne gwiazd. Moim jest to, żebym nigdy już nie musiał wytrzymywać bez twojego widoku, ciepła ciała, czy bez twojego uśmiechu. - wyszeptał.
- M-Munto... - szepnęła.
Poczuła jak do jej oczu napływają łzy. łzy szczęścia. To wyznanie było dla niej wielkim zaskoczeniem. Mimo to, cieszyła się, ponieważ żaden inny chłopak nie powiedział takich słów skierowanych do niej. Wtuliła się w chłopaka, a ten objął ją jak kilka godzin temu. Jednak ten uścisk był silniejszy, bo nie chciał już zostać bez niej.
Następnego dnia wieczorem, młody król znowu odwiedził dom rodziny Hidaka. Poprzedniego dnia, podczas spaceru, został zaproszony przez Yumemi. Chciała z nim spędzić święta. Nikt nie protestował, a Chikara przez cały czas czuł się, jakby miał starszego brata.
Zielonooka z uśmiechem przyglądała się swoim rodzicom, młodszemu bratu, oraz temu, kogo darzyła specjalnym uczuciem.
Mały Japończyk pobiegł do rodziców pochwalić się prezentem jaki dostał od czerwonowłosego, a ten w tym czasie podszedł do dziewczyny.
- Dziękuje za zaproszenie. Nie przypuszczałem, że tak mi się spodoba.
- To ja dziękuje, że przyszedłeś. Wiele to dla mnie znaczy.
Niebiańska Istota uśmiechnęła się delikatnie. Schylił się ku niej i złożył na jej ustach pocałunek. Hidaka zamknęła oczy i postanowiła rozkoszować się tą chwilą, która trwała krótko. Chłopak wyprostował się i popatrzył na nią.
- Wooo....mamo, a nee-chan i oni-chan się pocałowali w usta.! - krzyknął chłopczyk i pobiegł do rodziców..
- Ch-Chikara.! - warknęła Japonka czerwieniąc się bardziej.
- Haha...nie przejmuj się tym. To nic wielkiego, tylko pocałunek. - uśmiechnął się. - Wesołych Świąt, Yumemi-chan. - po raz kolejny, tym razem na czole, złożył ciepły dotyk swoich ust.

Blondynka przytuliła go, po czym odwróciła się i spojrzała przez okno na rozgwieżdżone niebo. Zdecydowanie, takich świąt sobie życzyła. ~
_________________________________________________________
Taki świąteczny akcent ;P
Życzę Wam wszystkim wszystkiego co najlepsze. Dużo prezentów i spędzenia czasu w gronie bliskich osób. Żebyście zawsze byli sobą. Również życzę udanego sylwestra i szczęśliwego nowego roku :D

poniedziałek, 5 grudnia 2016

One-Shot : Code Lyoko

 Czy pamiętacie te emocje związane z każdym odcinkiem każdej serii ? Schemat ten sam zawsze, a takie emocje..na przynajmniej ja tak miałem jak byłem młodszy xd krótki one-shot poświęcony jedenj z najlepszych bajek mojego dzieciństwa.
_______________________________________________________________________
Francja. Opuszczona fabryka. ~
- Aelita, leć do wieży.! Chłopaki długo nie wytrzymają. – blondyn nerwowo mówił do mikrofonu obserwując ekran komputera.
- Wiem, ale zostało mi jeszcze trochę drogi.
- Pośpiesz się Aelita. Yumi nadal nie odpowiada.
Lyoko.
-Rozumiem. – odparła różowowołosa lecąc nad drogą, która prowadziła do aktywowanej wieży.
W tyle za dziewczyną Odd i Ulrich walczyli z trzema Tarantulami i dwoma Krabami. Ulrich przez ostatnią kłótnię z Yumi, obwiniał siebie, że nie ma jej teraz w Lyoko. Obawiał się, że przez jego dziecinne zachowanie, młodej Japonce mogło się coś stać. Przez uczucia, które nim targały, nie mógł skoncentrować się na walce.
Fabryka.
- Ulrich, skup się. Zbyt szybko tracisz punkty.
- Uwierz Jeremy, że nie jest łatwo unikać tych laserów. – odparł chłopak i w tym samym czasie został trafiony po raz kolejny. Jego awatar na ekranie zaczął tracić barwy, a wskaźnik punktów życia spadł do zera.
Po chwili na monitorze otworzyło się okno przedstawiające skanery w pomieszczeniu pod laboratorium. Drzwi jednego skanera otworzyły się. Brązowowłosy walnął pięścią o ścianę skanera i wyszedł z niego.
- Żyjesz Ulrich ? – spytał blondyn, gdy usłyszał jak drzwi od wind otwierają się.
- Jakoś…jak radzi sobie Odd ?
- Słabo, zaraz też wypadnie z gry. A Aelita jeszcze nie dotarła do wieży. – poprawił okulary.
Lyoko.
- Jeremy, jestem nie daleko wieży, ale X.A.N.A nie chce łatwo odpuścić - elfka schowała się za skałą.
Na ekranie komputera chłopak widział co się dzieje. Przy wieży czekała Scyfozoa oraz dwa Kraby.
- Jeremy, Aelita dotarła do wieży ? Przydała by mi się tutaj jakaś pomoc. – warknął Della Robia, unikając laserów. – Tarcza.! – skrzyżował ręce, a przed nim pojawiła się fioletowa tarcza okrywająca jego tułów. Lasery odbiły się i trafiły w Kraba i Tarantule.
Fabryka.
- Odd. Aelita jest przy wieży, ale też ma mały problem. – chłopak zaczął wpisywać jakiś program w komputer. – Ależ my mamy pecha dziś.
Chłopak usłyszał dzwonek swojego telefonu. Odebrał.
- Yumi ? Jak dobrze cie słyszeć…gdzie jesteś ? Odd utknął z potworami, a wieżą jest dobrze chroniona.
- Jestem w kanałach, ale mam problem. X.A.N.A stworzył spectrum, które przypomina Aelite. Zmylił mnie.
- Biegnij do skanerów. Ulrich zajmie się tym.
- Spróbuje. – odparła Japonka rozłączając się.
Belpois schował telefon i skinął głową w stronę Stern’a. Brązowowłosy wszedł do windy i pojechał w górę. Gdy blondyn spojrzał na ekran zauważył jak ikona Odd’a zaczyna robić się szara. Znów pojawiło się okno ze skanerami.
- Aelita, jesteś zdana na siebie. – powiedział do mikrofonu.
Lyoko.
- Ughh… - burknęła. – Jeremy mam pomysł. Wyślij mi motor.
- Motor ? Masz skrzydła przecież. – odparł zdziwiony.
- Tak, ale potrzebny mi motor.
Po chwili Jeremy zwirtualizował ciemnookiej motor. Dziewczyna wsiadła na niego i zaczęła jechać z dużą prędkością w stronę potworów. Gdy była już nie daleko nich, zeskoczyła z motoru aktywując skrzydła. Motor uderzył w Kraba, zrucając go do Cyfrowego Morza.
Kanały.
- Ulrich, tutaj.! – zawołała Japonka.
- Yumi. – chłopak uśmiechnął się i podbiegło niej. – Szybko, musimy biec do fabryki.
- Jest aż tak beznadziejnie ? – dziewczyna spojrzała na niego. – Uważaj.! – rzuciła się na niego, a nad ich głowami przeleciała wiązka prądu.
- No to nici z naszej ucieczki przed spectrum… - odparł chłopak wstając z ziemi.
Fabryka.
- Aelita, co ty wyprawiasz ?! To bardzo ryzykowane. Jeśli cie zdewirtualizują, na 12 godzin pożegnamy się z możliwością dezaktywacji wieży. A jeśli Scyphozoa cię złapie, to zniknie sektor leśny. Poczekajmy na Yumi.
- A co jeśli Yumi i Ulrich są właśnie w potrzasku przez spectrum ? Muszę to zrobić. Jeśli spectrum załatwi ich, nawet skok w czasie nie pomoże. – odparła.
Lyoko.
Stones wytworzyła kilka centymetrów ponad dłońmi różowe kule energetyczne i rzuciła nimi w Kraba i Scyphozoe. Jednak potworom udało się zrobić unik. Krab zestrzelił Aelite. Dziewczyna padła na ziemię, a do niej podleciała Scyphozoa.
Potwór objął dziewczynę swoimi mackami. Wokół ciała Aelity wytworzył się czerwony kontur, a przy jej głowie, Scyphozoa usadowiła macki. Przez macki zaczęła przepływać pamięć różowowłosej.
Fabryka.
- Aelita.!  - na ekranie pojawiło się okno, na którym było widać jak potwór wszczepia wirus Aelicie.
Lyoko.
Nagle, potwór zaczął się szamotać, a po chwili wybuchł.
Zza skały wyleciała Aelita i rzuciła polem energii w Kraba. Gdy ten wybuchł, dziewczyna szybko poleciała w stronę wejścia do wieży.
Kanały.
- Mam nadzieję, że Aelita jest już wieży… - Yumi i Ulrich popatrzyli na siebie, a potem na spectrum, które wystrzeliło z rąk wiązki elektryczne i trafiło w nich.
Lyoko.
- Aelita, szybko.! Ulrich nie odpowiada. – krzyknął nerwowo blondyn przez mikrofon.
- Już wchodzę. – Aelita podeszła do wieży.
Położyła na niej ręce i weszła do środka. Stanęła na platformie, zapalił się jeden krąg, a później kolejne dwa. Dziewczyna podniosła głowę w górę i poleciała na najwyższą platformę, do interfejsu.
Położyła dłoń na interfejsie.
AELITA

CODE LYOKO