Planeta Ziemia. ~
Od kiedy Molly wróciła z ojcem z wyścigów na Oban’ie minął
miesiąc. Przyzwyczajenie się do swojego monotonnego życia szło dziewczynie
tragicznie. Miała obawy związane z ojcem przed przylotem, jednak okazały się
bez podstawne. Don spełnił obietnice, że od teraz zamieszkają razem w domu,
gdzie mieszkali przed śmiercią jej matki, Mayi. Dziewczyna była zadowolona. Po
tylu latach, w końcu będzie z ojcem, a nie w jakimś internacie, gdzie nikt jej
nie potrafił zrozumieć. Evie jednak brakowało adrenaliny i wrażeń, którą
dostarczały jej wyścigi na Oban’ie. Chciała to poczuć znów, choćby na chwilę,
jednak na czas obecny musiała się skupić na nadrabianiu zaległości.
- Musume1. – do pokoju
wszedł mężczyzna – zapisałem cię już do nowe szkoły. – uśmiechnął się i
podszedł do niej.
Dziewczyna obróciła się gdy ojciec mówił do niej. Była
uśmiechnięta, pogodna. Mężczyzna na chwilę zamarł.
- Oto-san2 ?? –
spytała czarnooka.
- Nic..wybacz. – odpowiedział po chwili. – ucz się dalej,
kochanie. – pogłaskał dziewczynę po głowie i wyszedł pokoju córki.
Wei zszedł z piętra na parter i usiadł na fotelu w dużym
pokoju. Obok skórzanego fotela stał niewielkich rozmiarów szklany stolik, na
którym była filiżanka z kawą i fotografia pięknej, różowowłosej kobiety. Don
pamiętał bardzo dobrze, kiedy zrobił to zdjęcie.
~ 10 lat temu ~
Było to upalne lato. Przez większość czasu nie było deszczu,
co nie było przychylne dla osób, które zajmowały się obrabianiem pól uprawnych.
Jednak w domu Wei nie przeszkadzało to nikogo w sumie. Maya
lubiła siedzieć w takie dni na tarasie czy w ogrodzie pośród kolorowych kwiatów
i drzew owocowych. Słodki zapach kwiatów przyciągał pszczoły i motyle. Kobieta
siedziała na hamaku, lekko odpychając się nogami od zielonej trawy. Nad głową
dla ochrony miała materiał złączony z hamakiem metalowymi prętami. Bzyczenie i
trzepot barwnych skrzydeł uspokajał ciemnooką. Don wrócił z pracy i skierował
się do ogrodu.
- Jak poszło kochanie ? Załatwiłeś wszystko ? – spytała
jasnowłosa odwracając się do męża.
- Mam nadzieję. Jak się czujesz ? – podszedł do niej i
ucałował ją w policzek.
- Dobrze, Eva dała mi teraz chwilę przerwy. – zaśmiała się
cicho.
Mężczyzna przysiadł się do żony. Rozmawiali o swojej córeczce,
która biegała niedaleko, w głębi kwiatów i niewysokich drzew jabłoni oraz
wiśni. Mała odwróciła się do mamy, a kiedy ujrzała obok wysokiego mężczyznę
szczupłej postury, podbiegła do obojga i wtuliła się w ojca, klęczącego przy
żonie. Brązowowłosa wręczyła ciemnookiemu kilka kwiatów po czym uśmiechnięta
pobiegła z powrotem w głąb kwiatostanów.
~ Czas obecny ~
- Maya...gdybyś wiedziała jak ona ciebie przypomina... –
westchnął przecierając oczy. Napił się kawy, odłożył zdjęcie na stolik i położył
rękę na podpórce.
Zmrużył oczy. Mężczyźnie przed oczyma pojawił się obraz
ukochanej, lecz nie obecnej żony, która trzymała na rękach małą Evę. Słyszał
słowa dziewczynki.
,,Mamo,
tato, kocham was. Zostańmy razem na zawsze.”
Do oczu Don’a zaczęły napływać łzy. Smutek po niedotrzymanej
obietnicy. Ból po stracie tej jedynej, a potem po oddaniu się wyłącznie pracy,
a nie cierpiącej córeczce.
Eva słysząc dziwne dźwięki, postanowiła zejść na dół i zobaczyć
co to. Gdy zeszła do salonu ujrzała ojca siedzącego na fotelu, który zakrywał
oczy ręką. Jednak łzy nadal spływały po policzkach, a potem kapały na spodnie.
- Tato...? – brązowowłosa podeszła do ciemnookiego i
klęknęła przed nim – wszystko w porządku...?
- Evo...ja...przepraszam... – wyjąkał – że cię porzuciłem...
Ciemnooka poczuła przypływ ciepła i jak jej serce przyspiesza.
Zdziwiła się, jej ojciec płakał i przepraszał...
~ Dwa dni później ~
Dziewczyna leniwie otworzyła oczy i przesłoniła je ręką, by Słońce
nie raziło jej. Położyła się na bok i spojrzała na zdjęcie matki. Dość
niewysoka, szczupła kobieta w ciemnym kombinezonie, a pod pachą trzymająca
kask. Długie , jasne włosy lekko pofalowane od wiatru, a obok ścigasz którego
używała. Westchnęła cicho, a w jej głowie odbił się echem śmiech jej matki oraz
jej słowa, które pamiętała.
,,Evo,
zobaczysz. Wyrośniesz na piękną dziewczynę, a ja i tatuś będziemy zawsze blisko
ciebie. Nie ważne co się wydarzy.”
* * * * *
Po kilku godzinach Eva zeszła na dół, szybko zjadła
śniadanie i zaczęła ubierać buty.
- Gdzie idziesz, kochanie ? – spytał Don.
- Do mamy. – odpowiedział cicho.
- Chcesz żebym poszedł z Toba ?? – podszedł do dziewczyny.
Ta nic nie powiedziała tylko przytuliła go.
Gdy byli gotowi, wyszli i pojechali autem na cmentarz. Przy grobie
Mayi było kilka kwiatów z ostatniej wizyty ciemnookiego. Eva podeszła do grobu,
przykucnęła.
- Tadaima, oka-san3.
– uśmiechnęła się, a po jej policzkach mimowolnie pociekły łzy. Sama nie wiedziała
czy ze szczęścia czy smutku. Położyła bukiet orchidei i przyjrzała się zdjęciu matki
na grobie. Uśmiechała się.
- Mama na pewno jest z ciebie dumna i pewnie nie chce
widzieć twoich łez. – rzekł, kładąc rękę na jej ramieniu.
Eva teraz zrozumiała znaczenie słów matki. Powiedziała ciche
słowo - ,,Arigato.”
- Masz rację. Nie mogę płakać w jej święto. – przetarła łzy
ręką i wyszczerzyła w uśmiechu zęby, spoglądając w niebo, tam gdzie jej mama lubiła
być. ~
______________________________________________________
Musume1 – córka,
córeczka
Oto-san2 – ojciec,
tata
Tadaima, oka-san3 –
Wróciłam, mamo (tadaima – wróciłem/łam ; oka-san – mama, matka)