czwartek, 26 maja 2016

OBAN Star Racers - Tadaima, oka-san ~

Planeta Ziemia. ~
Od kiedy Molly wróciła z ojcem z wyścigów na Oban’ie minął miesiąc. Przyzwyczajenie się do swojego monotonnego życia szło dziewczynie tragicznie. Miała obawy związane z ojcem przed przylotem, jednak okazały się bez podstawne. Don spełnił obietnice, że od teraz zamieszkają razem w domu, gdzie mieszkali przed śmiercią jej matki, Mayi. Dziewczyna była zadowolona. Po tylu latach, w końcu będzie z ojcem, a nie w jakimś internacie, gdzie nikt jej nie potrafił zrozumieć. Evie jednak brakowało adrenaliny i wrażeń, którą dostarczały jej wyścigi na Oban’ie. Chciała to poczuć znów, choćby na chwilę, jednak na czas obecny musiała się skupić na nadrabianiu zaległości.
- Musume1. – do pokoju wszedł mężczyzna – zapisałem cię już do nowe szkoły. – uśmiechnął się i podszedł do niej.
Dziewczyna obróciła się gdy ojciec mówił do niej. Była uśmiechnięta, pogodna. Mężczyzna na chwilę zamarł.
- Oto-san2 ?? – spytała czarnooka.
- Nic..wybacz. – odpowiedział po chwili. – ucz się dalej, kochanie. – pogłaskał dziewczynę po głowie i wyszedł pokoju córki.
Wei zszedł z piętra na parter i usiadł na fotelu w dużym pokoju. Obok skórzanego fotela stał niewielkich rozmiarów szklany stolik, na którym była filiżanka z kawą i fotografia pięknej, różowowłosej kobiety. Don pamiętał bardzo dobrze, kiedy zrobił to zdjęcie.
~ 10 lat temu ~
Było to upalne lato. Przez większość czasu nie było deszczu, co nie było przychylne dla osób, które zajmowały się obrabianiem pól uprawnych.
Jednak w domu Wei nie przeszkadzało to nikogo w sumie. Maya lubiła siedzieć w takie dni na tarasie czy w ogrodzie pośród kolorowych kwiatów i drzew owocowych. Słodki zapach kwiatów przyciągał pszczoły i motyle. Kobieta siedziała na hamaku, lekko odpychając się nogami od zielonej trawy. Nad głową dla ochrony miała materiał złączony z hamakiem metalowymi prętami. Bzyczenie i trzepot barwnych skrzydeł uspokajał ciemnooką. Don wrócił z pracy i skierował się do ogrodu.
- Jak poszło kochanie ? Załatwiłeś wszystko ? – spytała jasnowłosa odwracając się do męża.
- Mam nadzieję. Jak się czujesz ? – podszedł do niej i ucałował ją w policzek.
- Dobrze, Eva dała mi teraz chwilę przerwy. – zaśmiała się cicho.
Mężczyzna przysiadł się do żony. Rozmawiali o swojej córeczce, która biegała niedaleko, w głębi kwiatów i niewysokich drzew jabłoni oraz wiśni. Mała odwróciła się do mamy, a kiedy ujrzała obok wysokiego mężczyznę szczupłej postury, podbiegła do obojga i wtuliła się w ojca, klęczącego przy żonie. Brązowowłosa wręczyła ciemnookiemu kilka kwiatów po czym uśmiechnięta pobiegła z powrotem w głąb kwiatostanów.
~ Czas obecny ~
- Maya...gdybyś wiedziała jak ona ciebie przypomina... – westchnął przecierając oczy. Napił się kawy, odłożył zdjęcie na stolik i położył rękę na podpórce.
Zmrużył oczy. Mężczyźnie przed oczyma pojawił się obraz ukochanej, lecz nie obecnej żony, która trzymała na rękach małą Evę. Słyszał słowa dziewczynki.
,,Mamo, tato, kocham was. Zostańmy razem na zawsze.”
Do oczu Don’a zaczęły napływać łzy. Smutek po niedotrzymanej obietnicy. Ból po stracie tej jedynej, a potem po oddaniu się wyłącznie pracy, a nie cierpiącej córeczce.
Eva słysząc dziwne dźwięki, postanowiła zejść na dół i zobaczyć co to. Gdy zeszła do salonu ujrzała ojca siedzącego na fotelu, który zakrywał oczy ręką. Jednak łzy nadal spływały po policzkach, a potem kapały na spodnie.
- Tato...? – brązowowłosa podeszła do ciemnookiego i klęknęła przed nim – wszystko w porządku...?
- Evo...ja...przepraszam... – wyjąkał – że cię porzuciłem...
Ciemnooka poczuła przypływ ciepła i jak jej serce przyspiesza. Zdziwiła się, jej ojciec płakał i przepraszał...
~ Dwa dni później ~
Dziewczyna leniwie otworzyła oczy i przesłoniła je ręką, by Słońce nie raziło jej. Położyła się na bok i spojrzała na zdjęcie matki. Dość niewysoka, szczupła kobieta w ciemnym kombinezonie, a pod pachą trzymająca kask. Długie , jasne włosy lekko pofalowane od wiatru, a obok ścigasz którego używała. Westchnęła cicho, a w jej głowie odbił się echem śmiech jej matki oraz jej słowa, które pamiętała.
,,Evo, zobaczysz. Wyrośniesz na piękną dziewczynę, a ja i tatuś będziemy zawsze blisko ciebie. Nie ważne co się wydarzy.”
* * * * *
Po kilku godzinach Eva zeszła na dół, szybko zjadła śniadanie i zaczęła ubierać buty.
- Gdzie idziesz, kochanie ? – spytał Don.
- Do mamy. – odpowiedział cicho.
- Chcesz żebym poszedł z Toba ?? – podszedł do dziewczyny. Ta nic nie powiedziała tylko przytuliła go.
Gdy byli gotowi, wyszli i pojechali autem na cmentarz. Przy grobie Mayi było kilka kwiatów z ostatniej wizyty ciemnookiego. Eva podeszła do grobu, przykucnęła.
- Tadaima, oka-san3. – uśmiechnęła się, a po jej policzkach mimowolnie pociekły łzy. Sama nie wiedziała czy ze szczęścia czy smutku. Położyła bukiet orchidei i przyjrzała się zdjęciu matki na grobie. Uśmiechała się.
- Mama na pewno jest z ciebie dumna i pewnie nie chce widzieć twoich łez. – rzekł, kładąc rękę na jej ramieniu.
Eva teraz zrozumiała znaczenie słów matki. Powiedziała ciche słowo - ,,Arigato.”
- Masz rację. Nie mogę płakać w jej święto. – przetarła łzy ręką i wyszczerzyła w uśmiechu zęby, spoglądając w niebo, tam gdzie jej mama lubiła być. ~

______________________________________________________
Musume1 – córka, córeczka
Oto-san2 – ojciec, tata
Tadaima, oka-san3 – Wróciłam, mamo (tadaima – wróciłem/łam ; oka-san – mama, matka)

czwartek, 5 maja 2016

Rin & Shiemi - Egzamin ~

W tym miesiącu, oraz w czerwcu, dodam 2 one-shot'y. Jak co miesiąc, 5 dnia miesiąca + w tym miesiącu, dodam jeszcze w Dzień Matki. A w czerwcu w Dzień Ojca.
_______________________________________________________________
Akademia Prawdziwego Krzyża. ~
W budynku akademii tego ranka było dość gwarno, wszyscy byli przejęci faktem, że zaraz podejdą do najtrudniejszego egzaminu. Nagle rozległ się dzwonek informujący o tym, by wejść do sali.
Po chwili przyszedł wysoki demon, który postukiwał laską o posadzkę pomieszczenia. Podszedł od blatu przy którym ustawione były 3 krzesła. Stanął za największym z nich.
- Ostatni czas był dla was trudny. Stres związany z zaliczaniem różnych przedmiotów, a teraz, nadszedł czas na ostateczny sprawdzian. Jako dyrektor, chcę życzyć wszystkim powodzenia, na ostatnim, kwalifikacyjnym egzaminie. Macie 90 minut, kto skończy szybciej, oddaje prace i wychodzi. Sądzę, że wyniki będą za jakieś 2 dni. Jeszcze raz, gambatte1. – wyszczerzył kły i usiadł w fotelu.
Dwójka nauczycieli przystąpiła do rozdawania prac, po czym zajęli miejsca po stronach Mephisto. Egzamin pisała niewielka grupa, która się ostała. Liczyła ona około 100 osób.
* * * * *

Po jakichś 85 minutach w sali siedziało 5 osób. Tylko ta piątka uczniów jeszcze nie skończyła, a czas działał na ich nie korzyść. Po kilku minutach rozległ się dźwięk informujący piszących o końcu czasu.
~ Wieczór. Pokój rodzeństwa Okumury. ~
Rin siedział na łóżku i czytał swoją ulubioną mange, gdy usłyszał jak drzwi się otwierają. Niezainteresowany nadal był pogrążony w lekturze.
- Rin. Jak ci poszedł egzamin ? – zabrzmiał męski głos. Zero odpowiedzi. Ponowił pytanie poprawiając okulary, lecz odpowiedziała tylko cisza.
Będąc lekko podirytowany, okularnik przykucnął przy łóżku, delikatnie chwycił ogon brata i po chwili pociągnął go. Ciemnowłosy jak poparzony wrzasnął z bólu, rzucił mange na bok i chwycił swój demoniczny ogon.
- Odbiło ci ??!! – wydarł się głaskając swój ogon.
- Pytałem o egzamin. Nie reagowałeś więc zastosowałem inne środki. – odparł spokojnym, miłym głosem, choć nie ukrywał, że chciał to zrobić i to nie jeden raz.
- Wystarczyło mnie szturchnąć, nie sądzisz ?? – warknął. – Nie wiem, zobaczymy jak sprawdzą. – odparł krótko i chwycił w łapy mange.
- Byłeś u Shiemi ?? – spytał młodszy biorąc bokserki do spania. Półnagi Rin pokiwał tylko głową i zaczął dalej czytać.
~ Dwa dni później. Akademia. ~
Przy barierce stał Bon, Renzo i Koneko. Po chwili doszła do nich nie wysoka blondynka.
- Rin’a jeszcze nie ma ? – spojrzała na chłopaków.
- Napisałem do niego z 10 minut temu. – odparł brązowowłosy.
Po chwili blond włosa ujrzała wysokiego i zadowolonego Okumure.
- Wybaczcie za spóźnienie. – uśmiechnął się i nie czekając na odpowiedź ruszył w stronę tablicy z wynikami. Przyglądał się jej przez chwilę, rozejrzał się i podbiegł do nadchodzącego Yukio. – Wiesz, chyba nie sprawdziliście mojej pracy, nie ma mnie n-
Nie dokończył, dostał w twarz.
- Bo oblałeś, jełopie.! – wydarł się, lecz po chwili opadł na kolana. – Te godziny uczenia go...poszły na marne... – westchnął.
~ Parę godzin później. ~
Po spotkaniu z Mephisto, Rin dowiedział się, że wszystko pomieszał. Był załamany, jednak gdy Mephisto postanowił dać mu ostatnią szansę, bardzo się ucieszył. Miał 2 dni do poprawki, więc Yukio postanowił, że Shiemi poduczy starszego brata.
- Shiemi ? – spojrzał zdziwiony na brata.
- Miała jeden z najwyższych wyników. Jutro przyjdzie do nas. – odparł.
~ Następny dzień. Ranek ~
W pokoju rozległ się dźwięk pukania. Yukio wstał od biurka i otworzył drzwi. Po krótkiej rozmowie z dziewczyną, postanowił, że skoro nic innego nie pomaga, zrzuci brata z łóżka. Jak postanowił tak zrobił. Syn Szatana uderzając o panele od razu wstał i zaczął wyzywać brata. Jednak gdy zrozumiał, że stoi wyłącznie w samych bokserkach, a jasnooka stoi praktycznie tuż przed nim, natychmiast się zaczerwienił i poleciał do łazienki. Yukio wiedząc co się szykuje, pożegnał się z dziewczyną i wyszedł.
- Niech ja go tylko dorwę...zabiję go zaraz. – krzyczał w łazience, jednak gdy wyszedł i ujrzał, że zwiał, warknął coś pod nosem i podszedł do blond włosej. – Wybacz za to. – uśmiechnął się lekko do niej.
- Nic nie szkodzi...Yukio mnie uprzedził przed tym. – odwzajemniła uśmiech i usiadła obok chłopaka. – Ale koniec gadania, dzisiaj musimy zrobić powtórkę całości, jutro masz poprawkę. Yukio mówił mi, że większość była dobrze, gdybyś nie pozamieniał odpowiedzi z pytaniami byś zdał. – odparła stanowczo.
- Proszę...nie dobijaj... – wymamrotał zrezygnowany.
Po króciutkiej rozmowie, zabrali się do pracy. Rin starał się zrobić dobrze wrażenie na dziewczynie, przez co czasem gadał głupoty, lub jak to on, mieszał odpowiedzi z pytaniami.
* * * * *
Dobiegał wieczór. Shiemi postanowiła, że po takim powtórzeniu, ciemnowłosy nie powinien mieć problemu ze zdaniem. Gdy dziewczyna chciała już wychodzić, zatrzymał ją przed drzwiami.
- O co chodzi, Rin ? – spojrzała zdziwiona.
- C-Chciałem ci podziękować...za dzisiaj...za to że chcesz mi pomóc, za to że wierzysz we mnie. – spuścił głowę w dół gdy to mówił, jego twarz lekko się zaczerwieniła.
- Nie ma za co. Ty też mi pomagasz i wierzysz we mnie. Uratowałeś mi  życie i to nie jeden raz, więc chociaż tak mogę ci się odwdzięczyć. – uśmiechnęła się. – Powodzenia. – dokończyła i ucałowała chłopaka w policzek, po czym szybko pobiegła do domu.
Rin chwilę stał w osłupieniu po czym krzyknął z radości. Gdy Yukio wrócił jakieś 30 minut później, nie miał pojęcia czemu starszy brat jest w takim dobrym nastroju, ale chociaż nie chciał go już zabić.
~ Następnego dnia. Akademia. ~
Rin o dziwo teraz nie stresował się wcale. Napisał egzamin w dość szybkim tempie. Mephisto postanowił sprawdzić od razu, by mieć potem spokój. Młodszego Okumury dziś nie było w komisji, miał wolne. Był tylko dyrektor i on.
* * * * *
- Nawet nie  zostali do końca egzaminu, co za typy... – mruknął otwierając drzwi do pokoju.
W środku pomieszczenia Rin zobaczył siedzących na sofie Shiemi i Yukio. Świeża egzorcystka od razu spytała starszego Okumure jak poszła jemu poprawka. Rin nic jednak nie odrzekł i położył przed nimi swój egzamin.
- Świetnie Rin, gratuluje. – zielonooka wzięła do rąk egzamin, po czym z uśmiechem przytuliła Rin’a.
- Jakbyś nie mógł tak za pierwszym razem. – odparł uśmiechając się Yukio, który spojrzał na test.
Okumura objął Moriyame i wytknął język swojemu bratu.
- Jakby to była twoja zasługa. – uśmiechnął się, po czym skierował wzrok na Shiemi. – To twoja zasługa, że zdałem. I chciałem cie o coś spytać.
Dziewczyna puściła chłopaka i przyjrzała mu się uważnie.
- O co takiego ??
- Umówisz się ze mną ?? – walnął prostu z mostu, patrząc na nią swoim zabójczym uśmiechem.
Dla zielonookiej był to jak grom z jasnego nieba, przez co z zakłopotania nie wiedziała co odpowiedzieć. Jednak po chwili, pokiwała potakująco głową. ~ 
________________________________________________________
gambatte1 - powodzenia