XIX-wieczna Anglia. Akademia. ~
Młody Twining wychodził właśnie z Kościoła, po krótkiej
rozmowie z Kevin'em.
- Nikt nie pamięta Dantaliona ani pozostałych...tak jakby
nie istnieli.. - mruknął zamykając kościelne drzwi. - A z resztą.! To były
tylko irytujące demony.! - fuknął i szybkim krokiem podążył w stronę swojego
pokoju.
Nagle blondyn upadł, a z kieszeni mundurka wypadł srebrny
pierścień, który zatrzymał się przed czyimiś nogami.
- Powinieneś uważać, w końcu to rodzinna pamiątka.
William na chwilę zamarł. Niski i stanowczy głos, który
znał. Wyciągnął w jego kierunku rękę, a ten powoli podniósł głowę, odsłaniając
postać chłopaka.
- Dantalion.! - krzyknął ze zdziwienia i szczęścia, rzucając
się na demona.
- W-William.. - szepnął zaskoczony Nefilim1. W momencie kiedy ten już chciał objąć młodego
chłopaka, do prefekta dotarło ci się stało, po czym szybko odepchnął go od
siebie. Wielki Książę był bliski spotkania z podłogą, jednak w ostatnim
momencie odzyskał równowagę, a po chwili spojrzał na blondwłosego. - To Tak
mnie witasz po tym jak posprzątałem bałagan, który zrobiłeś w Piekle ?!
- Nikt nie prosił cię o to.! - odparł, odwracając się do demona
plecami. Starał się opanować.
- Spokojnie...jesteś
realistą, nawet wielkie umysły miały w życiu pewne chwilę słabości. -
myślał, próbując usprawiedliwiać się jak zawsze.
- W ramach przeprosin i podziękowań możesz mnie wybrać. -
uśmiechnął się demon.
- Znowu zaczynasz ? - mruknął podirytowany.
- Spokojnie Twining, póki co nie musisz nikogo wybierać.
Słysząc kolejny znajomy głos spojrzał za siebie.
- Przewodniczący.!
- Echh...i nie wyszło.. - mruknął, zawiedziony czerwonooki.
Zielonooki zmierzył go wzrokiem, po czym wrócił do
Piekielnego Dowódcy, Camio.
- Czemu nikt was nie pamięta ?
- Nie mamy po co tutaj być, skoro Jego Wysokość Lucyfer się
obudził. To znaczy, że zarówno dla Piekła i Nieba nie masz aż takiej władzy.
Przynajmniej do czasu.
- Czyli wrócicie do Piekła ? - mruknął Twining.
- Owszem. - odparł Camio, z takim samym poważnym wyrazem
twarzy jak zwykle.
- Ja tu trochę zabawię jeszcze. - dopowiedział Huber,
opierając sięo potomka Salomona. - Cieszysz się, William ?
- Nie rób ze mnie podpórki, cholerny demonie.!! - krzyknął,
uderzając czarnowłosego w głowę. - Mattaku2...jak
mogłem zatęsknić za takim irytującym stworzeniem. - burknął, kierując się w
stronę akademika świętego Jakuba.
W tym samym czasie, przez kościelne okno, wszystkiemu
bacznie przyglądał się, młody ksiądz wraz ze swoim pomocnikiem.
- Książę Piekieł znowu się pojawił.
- Mhm..widzę.. - odparł spokojnym tonem mężczyzna.
- Oby Panicz był bezpieczny... - pomyślał.
Kilka godzin później...
- Rozumiem, że jesteś Księciem i obecnie gościem..ale
mógłbyś ruszyć się z mojego łóżka ?! - warknął Twining widząc jak Dantalion
wygodnie leży na jego łóżku i czyta jakiś komiks. - Poza tym, skąd wytrzasnąłeś
ten komiks ?
- Po primo, mówiłem, że zostanę. Mimo wszystko Niebo może
chcieć wykorzystać to i porwać Cię, a potem zniewolić. - poważny ton demona
zaskoczył realistę. - A po secundo, tęskniłeś ?
- A-Aho3.!! Za
takim upierdliwym demonem kto by tęsknił.! - natychmiast odparł, lekko
czerwieniąc się na twarzy. - Złaź z MOJEGO ŁÓŻKA.!!
Następnego dnia...
Przez cały poranek i popołudnie pogoda była pochmurna i
burzowa. Po godzinie 14 krople deszczu zaczęły stukać w okna szkoły, przez co
zajęcia sportowe zostały odwołane.
Pod koniec zajęć Twinig był całkiem zmęczony, więc myśl o
tym, że zajęcia sportowe zostały odwołane poprawiał mu nastrój.
- Mam nadzieję, że nie obija się.. - mruknął, wkładając
kluczyk do drzwi swojego pokoju. Kiedy otworzył je, wszedł do środka. Okazało
się, że pomieszczenie było puste.
- Czyżby moja moc
sprawiła, że zniknął ?! - myślał zachwycony. - Nie, jesteś realistą Wailliamie.! - dodał po chwili.
Deszcz coraz mocniej uderzał o okna. Prefekt przez chwilę
przyglądał się jak krople szybko spływały, po czym ściągnął kamizelkę i
skierował się do łazienki.
Położył rękę na klamce, lecz zanim zdążył na nią nacisnąć i
popchnąć, same się otworzyły a chłopak stracił równowagę i poleciał do środka
łazienki. Zamiast upaść na podłogę, poczuł czyjąś rękę na swoim brzuchu.
- William ? Co ty tu robisz ? - spytał kładąc ręce na jego
barkach.
Chłopak spojrzał na twarz demona, po czym, nie wiedząc
czemu, zniżył wzrok niżej, a kiedy zorientował się, że mężczyzna jest nagi,
błyskawicznie obrócił się.
- C-Co ja tu robię ?! To moja łazienka, zboczony demonie.!!
Ubierz się w coś. - dodał ciszej.
- Mhm...nie wolisz żeby tak zostało ? - wymruczał, obejmując
delikatnie blondyna od tyłu. - Pewnie nie wiesz, ale umiem czytać w ludzkich
myślach. - szepnął. - Nie pomyślałbym, że możesz o czymś takim pomyśleć. -
dodał śmiejąc się cicho.
Zielonooki słuchając Hubera coraz bardziej czerwienił się na
twarzy, a gdy ten skończył mówić, prefekt porządnie uderzył go w głowę.
- Nie czytaj moich myśli.! Masz się natychmiast ubrać.! -
krzyknął, trzaskając drzwiami.
Potomek Salomona usiadł na łóżku i postanowił się uspokoić.
Po kilku sekundach, Dantalion wyszedł z łazienki, Nie miał na sobie żadnych
ubrań, poza ręcznikiem owiniętym wokół pasa. Roztrzepane i wilgotne włosy,
umięśniona klatka.
Na twarzy Williama pojawił się lekki rumieniec, a kiedy
Książę Piekieł zaczął się do niego zbliżać, czuł jak jego serce przyspiesza.
Czarnowłosy oparł się rękoma o łóżku, sprawiając, że chłopak nie mógł się
ruszyć.
- Może jednak chciałbyś żeby tamta myśl się spełniła ? -
wyszeptał mu do ucha, wsuwając jedną rękę pod jego bluzkę.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi.
- Paniczu, mogę wejść ?
- K-Kevin ?!
- Wchodzę. - rzekł, pchając drzwi. Na łóżku siedział teraz
tylko szmaragdooki.
- C-Co się stało ? - spytał, próbując zachowywać się
naturalnie.
- Chciałem sprawdzić czy wszystko w porządku, usłyszałem
jakiś krzyk. Czemu kołdra ma takie wybrzuszenie ??
- A..a to...to tylko książki. Ha..haha...
- Cholerny anioł.!
Wciął się w takim momencie... - myślał Dantalion, słysząc głos szkolnego
proboszcza.
- Skoro wszystko w porządku, to w takim razie, dobranoc
Paniczu. - uśmiechnął się, po czym wyszedł i zamknął drzwi.
- Oyasumi...
Młody Twining odczekał jeszcze chwilę i pozwolił
czarnowłosemu wyjść spod kołdry.
- Prawie udusiłeś Wielkiego Księcia Piekła. - mówił co
chwila łapiąc oddech. - Ale skoro już nikt nie przeszk-
- Nie. - odparł stanowczo blondyn, nie dając jemu dokończyć.
- C-Co takiego ? Przed chwilą przecież.. - odparł
- Chwila słabości. - stanowczo i szybko chciał zakończyć ten
temat.
- Pff...najpierw napali, a terasz zostawia... - mruknął
zawiedziony, jednak w momencie kiedy William chciał się do niego obrócić, ten
chwycił go za ręce i pocałował. - Tym razem ci daruje, ale następnym razem już
nie. - powiedział, kiedy położył głowę na jego ramieniu. Oboje byli cali
czerwoni na twarzach. - To teraz spać.!
- dodał po chwili, kładąc się.
- Nie będziemy spać razem.! I nadal jesteś praktycznie
nagi.! - warknął na demona, który szybkim ruchem chwycił go za ręce, którą
opierał się i pociągnął do siebie, sprawiając, że William wleciał w niego.
- Też tęskniłem za tobą. - mruknął czerwonooki, opierając
swoją głowę o jego.
________________________________________________________
Nefilim1 - określenie
używane w przypadku demona, który będąc człowiekiem zawarł pakt z demonem i
przybył do Piekła to swojej śmierci
Mattaku2 - jejku,
rany, naprawdę, serio
Aho3 - głupek,
idiota
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz