I nadeszła szkoła, moi kochani.! Tak wiem, ja też mam przez to żałobę :c xd postaram się wrzucać części opowiadań w miarę regularnie, ale nie obiecuję. Czasem jestem zbyt zmęczony ^^"
________________________________________________________
- Kikyo.! - Inuyasha krzyknął przez sen. Gdy chwile później
obudził sie zobaczył, że ma wyciągniętą przed siebie rękę. Hanyo wstał i
wyszedł z domku Kaede.
Noc była bezchmurna,
i gwieździsta. Nienawidził spać w tym domu. Kaede mimo lat i różnic w
wyglądzie, z daleka, nie raz przypominała młodemu youkai swoją ukochaną sprzed
lat.
- Ksy kso...Kikyo...gdyby nie Naraku... - Inuyasha patrzył
na niebo myśląc o miko.
Myślał że wszyscy śpią, jednak źle myślał. Młoda miko i
następczyni Kikyo wszystko słyszała. Chciała podejść, przytulić ukochanego.
Jednak nie zrobiła tego. Po jej policzka poleciała pojedyncza łza.
~ Ranek ~
Kagome wstała najwcześniej, i od razu wzięła swoje rzeczy,
zostawiając jedynie łuk z kołczanem. Wsiadła na rower i pojechała w kierunku
lasu, w którym znajdowała się Studnia Zjadaczy Kości.
- Co ja sobie myślę ? - mruknęła pod nosem - nie mam co
równać się z Kikyo... - po policzkach dziewczyny zaczęły spływać pojedyncze
łzy, które po krótkiej chwili przerodziły się w strumień wypływający z oczu
licealistki.
Gdy dziewczyna dotarła na miejsce, obejrzała się wokół. To
tutaj spotkała jego...podeszła do drzewa na którym Kikyo zapieczętowała
Inuyashe na 50 lat. Odwróciła się, po czym wskoczyła ze swoimi rzeczami do
Studni. Po chwili dziewczyna była w swoich czasach. Tych do których należała.
~ Era Sengoku. Dom Kaede ~
Kaede obudziła się, a po chwili jej oczy ujrzały łuk i kołczan
Kagome.
- Co tu robi jej łuk...? - mruknęła pod nosem przyglądając
się uważnie. Po chwili ujrzała karteczkę, która była doczepiona do kołczanu. Po
przeczytaniu treści, jej twarz zbladła, ręce zaczęły się delikatnie trząść.
Zaraz zaczęła budzić wszystkich po kolei. Gdy wszyscy wstali starsza miko
zaczęła czytać : ,,Kaede-baachan...minna...muszę wracać...nie przejmujcie się
mną. Nie wiem czy wrócę...gomen i...sayonara..."
- Inuyasha.! Coś jej powiedział ?! - wydarł się mały kitsune
ze łzami napływającymi do oczu.
- Inuyasha, Kagome-sama jest nam potrzebna to raz a dwa, to
nasza przyjaciółka.
- Houshi-sama chce powiedzieć że nie powinieneś jej wymyślać
i krzywdzić... - Sango wtrąciła się wycierając łzy dłonią.
- Ja…jej nic nie zrobiłem.! -wydarł się na wszystkich -
nic... - hanyo wybiegł natychmiast z domu. Nie chciał by widziano jego łzy. Gdy
był wystarczająco daleko od wsi wydarł się tak głośno jak mógł. - KAGOME.!!! -
z jego oczu łzy leciały jak z wodospadu, a pięściami walił w ziemię - NANDE,
NANDE.?! - nie powstrzymywał się. Uderzał pięściami o ziemię tak długo, aż jego
knykcie dłoni były całe czerwone - Kagome...dlaczego...? -przyłożył głowę do
ziemi płacząc bez przerwy.
Po paru minutach hanyo wstał i skierował się w stronę
wioski. Miał spuszczoną w dół głowę. Gdy doszedł do wioski, wyciągnął miecz z
pochwy i ruszył dalej. Jak tylko coś mijał od razu to ciął, bez zastanowienia.
Jak maszyna do zabijania, nie ważne czy to drzewo, czy człowiek. Pola uprawne
również nie miały szans na ujście cało. Paru zdyszanych mężczyzn przybiegł do
domu Kaede i wszystko opowiedzieli. Wszyscy od razu chwycili za broń i wyszli.
Ku ich zdziwieniu, wieśniacy mieli rację. Osobą, która odpowiadała za te straty
był Inuyasha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz