Gdzie ja jestem ? A tak, znowu tutaj. – mruknął.
Znowu w Niebie. Znowu zginąłem, ratując
innych....
Jest tu pięknie, te kwiaty, ten spokój...
Jednak...chciałbym żyć w końcu jak człowiek.
Hah...dobre... żyć jak człowiek...
Kiedy człowiekiem nie jestem przecież.
To wtedy kim jestem ? Kosmitą ?
Odpowiedziała
mu cisza.
Czy ja jestem kosmitą? - spytał
sam siebie.
Nie, ja jestem Saiyaninem.
Cokolwiek to znaczy. – dodał.
Wiem jednak, że znaczy to nic innego jak
bardzo wolne starzenie się.
Od wiecznego życia różni się tym, że ja mogę
zginąć i być w Niebie. Jak teraz.
Mogę przeżyć panujących, a nawet osoby, które
jeszcze się nie narodziły.
Najgorsze, że mogę przeżyć własną żonę,
dzieci, wnuki.
Czy to właśnie szczęście ? Przyglądanie się
jak bliscy mego serca umierają ?
Życie z boku...unikanie ludzi, omijanie ich
niczym ognia.
Nie widzę w tym nic szczęśliwego…
Uratowałem świat przed najeźdźcami z innych
planet.
Mimo to, nie umiałem uratować moich
przyjaciół, niewinnych istnień, które zginęły bez podstawnie.
Ludzkie życie jest takie kruche, krótkie,
czasem monotonne...mimo wszystko, jeśli miałbym okazje to chciałbym nim żyć. - westchnął.
~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz