Więc tak...nie będę chyba już pisał więcej opowiadań z rozdziałami tylko będę pisał one shoty...:3 a tu takie stare opowiadanie ^ ^ nie wiem czy dobrze wyszło, ale miłego czytania ;3
____________________________________________________________________
Czarno włosy chłopak, z
,,kapeluszem" szedł spokojnie przez las. Był pewny na 100%, że jest sam, w
końcu był to środek nocy. Noc była bezchmurna i pięknie było widać gwiazdy oraz
Księżyc. Nastoletni chłopak dawno nie schodził do Świata Ludzi. W sumie ostatni
raz był tu gdy trzeba było zabić Dakki, by cesarz Zhou sie opamiętał. Wspominał
swoją przygodę, którą przeżył tu, była to bowiem jego pierwsza tak ważna misja.
Kończąc tą misje, pokazał wszystkim ze Świata Nieśmiertelnych, że nie jest byle
leniem. Przypominał sobie jak to było wszystko, pamiętał wszystko bardzo
dobrze. Tak pochłonięty swoimi myślami, bawiąc sie swoim Papoei, wpadł na
kogoś. Dość szybko spostrzegł sie, że to była cesarzowa Kyouhi. Bez namysłu
szybko wstał, schował Paopei'a i pomógł wstać cesarzowej.
- Wybacz mi, cesarzowa Kyouhi... -
skłonił sie lekko po czym sie przyjaźnie uśmiechnął.
- Taikoubou, nie musisz za nic
przepraszać, to moja wina. A poza tym, co robisz o tak później godzinie ? -
spytała lekko uśmiechając się. Na to chłopak odparł :
- No cóż, dawno mnie tu nie było więc,
chciałem zobaczyć czy coś sie zmieniło - odpowiedział kierując sie prosto, po
czym dopowiedział. - A ty cesarzowo nie idziesz ? Mogę Cie odprowadzić.
Cesarzowa zgodziła sie, wiedziała, że
może mu zaufać. Po tym jak uratował, jej męża przed Nieśmiertelnym demonem,
Dakki. Dzięki Taikoubou dynastia Yin przetrwała, to wszystko zawdzięczała jemu
i jego przyjaciołom. Gdy doszli do Cesarskiego Pałacu, Taikoubou chciał odejść,
lecz cesarzowa Kyouhi, go zatrzymała i zaprosiła na kolacje. Zakłopotany
chłopak, próbował sie wymigać, nie chciał przeszkadzać im, jednak nie udało mu
sie. Po paru minutach wymigiwania zgodził się, przystać na propozycje
cesarzowej Kyouhi. Gdy weszli do środku pałacu, chłopak zaczekał, a cesarzowa
poszła po swojego męża i dzieci. Po około 20 minutach wszystko było gotowe i
zasiedli do kolacji. Cesarz Zhou był już dość w podeszłym wieku, ale był
szczęśliwy na widok Taikoubou. Cieszył sie bowiem, bo bez niego nie byłby w
stanie dalej rządzić swoim państwem. Zhou uczył wszystko swojego syna, by i ten
był wspaniałym władcą. W środku kolacji cesarz spytał sie chłopaka :
- No powiedz Taikoubou jak ci leci życie
? Za dużo to sie nie zmieniłeś od naszego ostatniego spotkania - starzec
zadrwił sobie, ponieważ wiedział że chłopak pochodzi ze Świata Nieśmiertelnych.
- A dobrze, Wasza Wysokość. No cóż to
prawda. - zaśmiał sie również - Natomiast ty cesarzu Zhou zmieniłeś sie i to
bardzo, tak samo jak wszyscy w tym Świecie. - cicho westchnął po czym zaczął
dalej jeść. Taikoubou był ciekaw jak to sie stało, że cesarz tak sie zestarzał.
Nie chciał mówić na głos że Zhou wygląda jak staruch, nie chciał go obrazić,
jadł spokojnie patrząc na niego, na cesarzową i na ich dzieci. Wiedział że ich
syn będzie dobrym władcą, i że przeciągnie dynastię Yin, o kolejne parę
pokoleń. Zanim wszyscy sie spostrzegli wybiła północ, cesarz nie chciał
puszczać Taikoubou o tej godzinie gdziekolwiek, więc zaproponował mu nocleg.
Chłopak z chęcią sie zgodził, wiedział że cesarzowa i cesarz będą sie martwić,
a tego nie chciał. Gdy najadł sie do syta, poszedł sie umyć. Zajęło mu to około
30 minut, lubił poleżeć sobie i po odpoczywać w kąpieli. Wytarł sie i wyszedł z
łaźni, spotkał cesarza Zhou i spytał go, bo nie był pewny jednej rzeczy...
- Wasza Wysokość, czy ja nie będę
przeszkadzał pańskiej rodzinie ? - powiedział cicho, tak by cesarz nie odebrał
tego źle.
- Skądże Taikoubou, wręcz przeciwnie.
Wszyscy sie cieszą, że nas odwiedziłeś, jesteśmy dumni mieć w swoim domu
takiego bohatera jak ty. - cesarz uśmiechnął sie przyjaźnie spoglądając na
niego z pod przymkniętych oczu.
- Ale to nie tylko moja zasługa cesarzu -
chłopak lekko zakłopotany uśmiechnął sie delikatnie. - to też zasługa Sibu,
Nataku, Raishinshina i innych, bez nich nie dałbym rady.
- A właśnie Taikoubou, po pierwsze możesz
zwracać sie do mnie po imieniu, w końcu nie jesteś moim sługą. A po drugie,
właśnie gdzie jest twój przyjaciel Sibu ? - spytał go przypominając sobie że
nie było go z chłopakiem. A on natomiast odparł :
- Wybacz, ale to nie zbyt wypada tak mi
mówić, może i będę tak mówić ale nie jestem pewny. A Sibu nie ma, ponieważ był
potrzebny Mistrzowi w jakiejś sprawie więc tylko mnie tu podwiózł, i przyleci
po mnie jutro po połuniu z tego co pamiętam - chłopak podrapał sie po głowie
myśląc, po czym uśmiechnął sie do cesarza.
- Rozumiem. Jeszcze raz dziękuje za
uratowanie mnie. - cesarza wyciągnął rękę do niego, po czym chłopak ją
uścisnął, po czym cesarz dodał - no idź spać Taikoubou, musisz być silny i
rześki jutro rano.
Chłopak przytaknął cesarzowi, pożegnał
sie i poszedł do pokoju, który został przygotowany dla niego. Czarnowłosy
chłopak spał do 9:30. Gdy wstał, poszedł sprawdzić czy ktoś poza nim jeszcze
nie śpi. Chłopak chodził po Cesarskim Pałacu, patrząc na widoki za oknami w
różnych częściach pałacu. Gdy wyszedł na zewnątrz zobaczył przyszłego władcę
Chouki. Podszedł do młodego władcy i przywitał się. Książę odwrócił sie do
niego po czym uśmiechnął sie i przywitał sie również.
- Nie możesz spać, książę ?? - spytał
patrząc na niebo.
- Tak, trochę sie stresuje tym, że kiedyś
będę władał takim rozległym państwem... - westchnął lekko przybity - jak wiesz,
ojczulek nie jest już tak młody jak ostatnio go widziałeś...nie długo ja przejmę
jego władze, ale to za dużo...
- Rozumiem książę, ale na pewno sobie
poradzisz, jesteś bardzo rozważny. - uśmiechnął sie po czym dodał - twój ojciec
Ci ufa, więc na pewno ci pomoże do czasu, kiedy będziesz tego potrzebował.
- Może i masz racje Taikoubou -
uśmiechnął sie lekko do niego - dziękuje za podniesienie na duchu.
Po pół godzinnej rozmowie między
przyszłym władcą, a Taikoubou, cesarzowa znalazła ich. Uśmiechnęła sie i
zawołała chłopców na śniadanie. Młodzi chłopcy weszli do środka pałacu i poszli
na śniadanie. Usiedli na swoich miejscach, a chwilę później do sali zostało
wniesione jedzenie.
* * * * *
Po
śniadaniu Cesarz Zhou poszedł się przejść po pałacowym ogrodzie, a tymczasem "Bou"
ruszył nad swoje ulubione miejsce. Wyciągnął swojego Dashinben'a. Chłopak
usiadł na końcu klifu, na swoim Dashinben'ie zawiązał jeden koniec żyłki a na
drugim zawiązał mały kamyk, który leżał obok czarno włosego. Przywiązany kamyk
wrzucił do wody, a on spojrzał się na kręgi w wodzie, które powstały od
zetknięcia się z kamykiem. Patrzył cały czas na wodę, spokojnie oddychając i
myśląc o tym co sie ostatnimi czasy działo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz